niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 8 "Normal is boring"

(muzyka)

"Roku na rok, z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę wszystko się zmienia. My, ludzie nie mamy na to wpływu. Jedni ludzie się schodzą, a inny kończą swoje związki. Zazwyczaj przez poznanie innej, atrakcyjniejszej osoby, która pokazuje nam świat jej oczami. Jesteśmy nadzwyczaj ciekawi świata i to często kieruje naszym życiem, rozumem i sercem. Popełniamy wiele błędów, lecz później wiemy, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. Całe nasze życie to cienka warstwa lodu, jeżeli za mocno przyciśniemy możemy upaść i już nigdy się nie podnieść."

Siedziałam w tym salonie, a czas dłużył mi się niemiłosiernie. Przez okno w salonie widziałam tą Dianę i kolesia w loczkach. Słodko ze sobą wyglądają, może są parą? Nie wiem. Zanim się obejrzałam drzwi wejściowe otworzyły się, lecz dziwnym trafem nikt mnie nie zauważył. Zapatrzyłam się w ekran TV, ponieważ leciała Ekipa z Newcastle. Oglądałam już 6 sezon. To są młodzi ludzie, a już mają taka sławę na świecie Oni są rozpoznawalni. Nagle obok mnie pojawiła się Diana.
- Marnie tak? - zapytała z zaciekawieniem.
- No.. A ty jesteś Diana? - zapytałam. Skinęła głową. - Ty i ten koleś w loczkach... ładnie razem wyglądacie. - uśmiechnęłam się. Zobaczyłam na jej twarzy obrzydzenie.
- Coo ?! Ja i Styles ?! - zaczęła się śmiać. Powiedziałaś coś śmiesznego?
- Ejjj! Czemu się śmiejesz! - zapytałam z uśmiechem.
- To mój wróg. - stwierdziła po chwili. Wróg??
- Okeeej.. nie wnikam.. Aaa Diana? Kim jest Dominic? - przypomniałam sobie o tej karteczce. No właśnie Dominic.. Gdy Diana miała zacząć mówić, do pokoju wparował wysoki blondyn. Lekko się przestraszyłam, bo w domu była idealna cisza.
Kiedy mnie zobaczył bardzo uroczo się uśmiechnął, a ja oczywiście mam rumieńce. No kurwaa! Teraz ?! Wydaje mi się, że jest bardzo miły, a zarazem zwariowany. Z nim chyba nie można się nudzić. Usiadł obok mnie.
- Cześć. Ty pewnie jesteś Marnie.
- Hej. Taak Marnie, a ty jesteś.. - spojrzałam na niego.
- Niall. - dokończył za mnie.
- Dobra Niall.. po co tu przyszedłeś? - wtrąciła się Diana.
- Chciałem Was poinformować, że zaraz robimy ognisko i gramy w butelkę. - ooo nie nie nie nie.. tylko nie butelka.. No błagam! - Za 10 min nad basenem! - krzyknął odchodząc. Nie mogłam się nawet sprzeciwić. Ze znudzoną miną poszłam do mojej  naszej sypialni, mojej i Zayna. Muszę się przebrać. Otworzyłam walizkę, wybrałam kilka rzeczy i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się.  Gdy wyszłam z łazienki czekał na mnie Zayn. Gdy mnie zobaczył zaniemówił. Ruszyłam przed siebie w stronę tarasu. Usłyszałam, że idzie za mną. Po chwili poczułam dotyk na mojej dłoni.
Na początku delikatnie mnie dotknął, jakby prosił o pozwolenie. Zayn Malik prosi o pozwolenie? Niesłychane... Obróciłam lekko dłoń w stronę jego, a on od razu to wykorzystał. Popatrzyłam na niego, a on tylko się zwycięsko uśmiechnął. Wywróciłam oczami i oboje ruszyliśmy przed siebie. Doszliśmy do wszystkich. Chciałam usiąść obok Niall'a, ale Zayn silnie pociągnął mnie w swoją stronę dlatego usiadłam między jego nogami. Jego silne ramiona oplatały cała mnie. Wcześniej Zayn przedstawił mi wszystkich. Louis. chyba.. przyniósł butelkę i zaczęło się. Bad Boy odmówił gry, a ja miałam to w dupie i grałam. Jakie szczęście! Jestem pierwsza... jej... Kręcił Louis. Wypadło na mnie.
- Dobra Marnie, a więc.. ślimaczek z Niall'em. - poczułam spięte mięśnie Zayna. Jak myślał, że tego nie zrobię to się grubo myli.
- Ona nie będzie nikogo całować jasne..?! - warknął Zayn.
- Daj spokój to tylko gra.. - podeszłam do Niall'a i go pocałowałam. Jak on dobrze całuje. Nie minęło 5 sekund i zostałam oderwana. Kto był sprawcą?! Zayn !! Zrobiło się niezręcznie.
- Pójdę do łazienki. - oznajmiłam i wyrwałam się z rąk chłopaka. Słyszałam jak mówi, że zaraz wróci. Pewnie zaraz powie mi coś co mnie zrani. Jestem tego pewna. Weszłam do łazienki i umyłam ręce. Wyszłam i skierowałam się na taras. Nagle ktoś mocno mnie pociągnął do pokoju i za sprawą popchnięcia przyjebałam plecami w ścianę. Szybko rozpoznałam, że to pokój, w którym będę teraz spać. Ktoś mocno złapał mnie za nadgarstki i przygwoździł do ściany. Kurwa jak boli..
- Co ty odpierdalasz! - krzyknął. Wystraszyłam się. Miałam zaszklone oczy. Bolało.
- Puść to boli! - wydarłam się.
- Myślałaś, że go pocałujesz i będzie okej?! Pojebało Cię! - krzyknął jeszcze głośniej.. Łzy wypłynęły z moich oczu. Dopiero wtedy puścił. Tyran.
- Na tym polega ta gra. - powiedziałam spokojnie. Wytarłam dłonią łzy i chciałam wyjść, lecz zastawił drzwi. - Odsuń się. - nakazałam.
- Żebyś znowu mogła tam iść i się z nim lizać? Zachowywać się jak zwykła dziwka? - chyba sobie tego nie przemyślał. Właśnie nazwał mnie dziwką. Szkoda gadać. Popatrzyłam na niego, odepchnęłam go od drzwi i wyszłam.
- Nie wiem jak to zrobisz, ale na jutro chcę widzieć na mojej szafce nocnej bilet do Londynu. Jeżeli tego nie zrobisz dzwonię na policję i wszystko im wyśpiewam. - widziałam, że jego oczy pociemniały. Miałam to w dupie. Odwróciłam się i skierowałam na taras. Słyszałam jak przyjebał w ścianę, ale mało mnie to obchodziło. Wyszłam na taras zalana łzami.. nie mogłam tak się pokazać. Szybko wbiegłam z powrotem do domu. W mgnieniu oka znalazłam się w łazience. Zakluczyłam drzwi. Podeszłam do lustra i w nie spojrzałam. Zobaczyłam dziewczynę, którą się stałam. Zamknięta w sobie, cicha, nieśmiała, wystraszona. To nie byłam ja. Usłyszałam walenie w drzwi. To Diana. Po chwili jej otworzyłam. Gdy zobaczyła siniaki na nadgarstkach powiedziała, że go zabije. I tyle ją widziałam. Potem tylko słyszałam krzyki Nany, więc wybiegłam i zobaczyłam, że Zayn jest cały w krwi.
- Diana przestań! - przestała i odeszła. Podbiegłam do Zayna. Miał tyle siły, żeby wstać. Poszedł ze mną do naszej sypialni i położył się na łóżku. Ja w tym czasie namoczyłam ręcznik i zaczęłam go obmywać z tej krwi. Miał zamknięte oczy i ręce przy sobie więc się nie bałam. Miał lekko rozciętą dolną wargę i nic poza tym. Skończyłam. Usiadłam plecami do chłopaka i myślałam. Przecież to nie twój świat! - mówiła moja podświadomość. Miała rację. Nie powinno mnie tutaj być. To wszystko wina Willy'ego. Gdybym go nie poznała, to by mnie nie odwiedził z Zaynem. Z moich przemyśleń wyrwały mnie lekkie pocałunki na mojej szyi. Były bardzo przyjemne. Wiedziałam, że to Zayn. Obróciłam się do niego twarzą i popatrzyłam jakie miał zmartwione oczy.
- z moimi nadgarstkami wszystko okej. Nie martw się - powiedziałam chłodno. Poparzył na nie i wziął je do swoich rąk. Przysunął do ust i zaczął obcałowywać. Czułam się niezręcznie. - Zayn.. Przestań. - szepnęłam.
- Marnie.. Tak bardzo Cię przepraszam. Nie panowałem na sobą. Wybacz mi. - prawie płakał. Co miałam zrobić.
- Tak ma być zawsze? Zrobię coś co Tobie się nie spodoba i znowu zrobisz mi siniaki? - zapytałam szeptem. Przysunął jedną moją dłoń do jego serca. Biło jak oszalałe. Zaraz wyskoczy chyba.
- Proszę. Daj mi szansę.. To się więcej nie powtórzy. Czujesz? Zobacz jak na mnie działasz, nawet moje serce nie potrafi się kontrolować przy Tobie. - zaczerwieniłam się na te słowa. - Zostań ze mną. Nie wyjeżdżaj. - dodał po chwili ciszy. Spuściłam wzrok.
- Nie wiem. Nie mogę Ci wierzyć na słowo, że to się nie stanie.
- Dlatego zostań, zobaczysz, że będzie lepiej. Marnie.. nie zostawiaj mnie. - powiedział prawie płacząc. Westchnęłam wstając z łózka. Obeszłam je dookoła i położyłam się na plecach. Patrzyłam w sufit. Obok mnie położył się Zayn.
Odszukał moją dłoń i złapał w swoje sidła. Poczułam bezpieczeństwo. Kiedy dotknął mojej dłoni, wystrzeliły małe iskierki, dlatego po chwili odwzajemniłam uścisk. Nie wiem ile tak leżeliśmy, ale dość sporo czasu. Robiło się późno, a rano chcę pobiegać, więc postanowiłam iść się wykąpać.
- Zayn. - szepnęłam. Popatrzył na mnie. - Idę do łazienki. Musisz mnie puścić. - dalej szeptałam, aby nie zakłócić tej cudownej ciszy, która panowała pomiędzy nami. Nie dawał za wygraną.
- Nie chcę, żebyś szła. Zostań. - powiedział bardzo cicho.
- Ludzie muszą się myć... To codzienna czynność. - lekko się zaśmiałam. Jęknął i puścił mnie. Czułam pustkę i zimno. Wywróciłam oczami, z walizki wzięłam moją piżamę, kapcie i poszłam do łazienki. Postanowiłam zrobić sobie gorącą kąpiel. Do wanny nalałam sobie gorącej wody i trochę zimnej, żebym się nie poparzyła. Dodałam baaardzo dużo płynu do kąpieli i miałam chyba z 3 tony piany. Kocham to! Jeszcze tylko sprawdziłam czy aby na pewno zamknęłam drzwi. Tak są zamknięte na klucz. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Puściłam muzykę, a w moich słuchawka wyleciały kojące dźwięki Eda Sheerana - Give Me Love. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w słowa. Musiałam zasnąć, bo obudziłam się jak woda była już zimna. Szybko wyszłam z wanny i otuliłam się cieplutkim, mięciutkim ręcznikiem. Mokre włosy zawinęłam w kolejny ręcznik. Podeszłam do lustra i zmyłam makijaż. Wyglądałam okropnie. Ubrałam się w moją piękną piżamę. Nie przemyślałam, że ona odkryje moje inne tatuaże. Moje włosy były jeszcze mokre więc troszkę je podsuszyłam i zrobiłam kitkę. Na gołe stopy założyłam kapcie - baletki. Jakie dziecko ze mnie.. zaśmiałam się sama do siebie. Wychodząc z łazienki natknęłam się na Dianę. Była uśmiechnięta, więc pewnie pogodziła się z Zaynem. Jestem ciekawa co jest między nimi. Może znają się od dawna? Są przyjaciółmi czy czymś więcej? Posłałam jej przepraszający uśmiech. Machnęła ręką.
- Pogadamy później? - zapytała. Skinęła głową i weszła do łazienki.
(muzyka)
 Poszłam do sypialni i zobaczyłam Zayna, który stał twarzą do okna i myślał nad czymś. Przeszłam obok niego i położyłam się na łóżku. Kurwa był bez koszulki. Nagle obrócił się do mnie i podszedł do łóżka. Uklęknął obok mnie i patrzył wprost na moje oczy. Nagle nabrała mnie ochota, by go pocałować. Przygryzłam lekko wargę. I pociągnęłam go minimalnie na nieśmiertelnik.
Zaskoczony spojrzał na mnie, ale jego kąciki powędrowały w górę. Nasze twarze dzieliły milimetry. Pochylił się nade mną, a ręce położył po obu stronach mojej głowy. Złączył nasze usta. Językiem przejechał po mojej dolnej wardze, przy czym prosił od pozwolenie wejścia do środka. Rozchyliłam usta i wkroczył. Nasze języki toczyły wojnę. Idealnie do siebie pasowały. Dla mnie trwało to wieczność. Zayn całuje magicznie. Delikatnie, a zarazem namiętnie. Oderwaliśmy się od siebie, patrząc sobie w oczy. Uśmiechnęłam się. On też. Nie wiedziałam co powiedzieć. Poczułam delikatny dotyk na moim udzie. Przeszły mnie ciarki.
- Nie wiedziałem o tych tatuażach i tym kolczyku. - powiedział wprost do moich ust. Kciukiem dotknął kark. - Mówiłaś, że ten.. - pocałował mój obojczyk. - jest pierwszym twoim tatuażem. - dodał.
- Wiele rzeczy jeszcze nie wiesz Zayn. - powiedziałam kiedy dłońmi gładziłam jego kark. Popatrzył na mnie zdezorientowany. Wywróciłam oczami i znowu go pocałowałam. Przekręcił nas tak, że leżałam na jego klatce piersiowej. Oderwałam się i usiadłam na nim okrakiem.
- Idę pogadać z Dianą. - oznajmiłam.
- Po co? Przecież już gadałyście. - jęknął. Wywróciłam oczami.
- Chcemy się lepiej poznać, skoro mam być tutaj z nią to muszę ją jakoś poznać nie? - wzruszył ramionami.
- Czyli zostaniesz? - jego oczy zabłyszczały. Kiwnęłam głową. Przyciągnął mnie do siebie i ponownie złączył nasze usta. Kurwa one idealnie do siebie pasują. Zeszłam z niego i skierowałam się do drzwi.
- A ty idź do łazienki i się wykąp. - pomachałam mu i wyszłam. Poszłam do kuchni i spotkałam Dianę.
- To jak.. zrobię herbatę i idziemy gadać. - powiedziałam. Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Lepiej coś mocniejszego. - uśmiechnęłam się. Diana poszła do barku i wyciągnęła wódkę. Roześmiałam się. - No co.. Tak będzie nam łatwiej. - uniosłam kciuki w górę. Usiadłyśmy na kanapie. Diana wyciągnęła kilka kieliszków i polała do wszystkich.
Było wesoło. Opowiedziała mi o sobie. Dowiedziałam się kilku interesujących informacji, jak np. to, że pracuje jako barmanka, albo, że Zayn jest  w gangu. Mówiła też, że Liam jest również w gangu. Liam?! Mam nadzieję, że to nie brat Willy'ego. Powiedziała, że miała brata, ale zabił go Harry. Dlatego go nienawidzi. Jak on mógł...Ughhh. Ja również opowiedziała jej moją historię. Jak się dowiedziała co zrobił Zayn, bym teraz z nim tu była to jej oczy prawie wyskoczyły na księżyc. Były momenty kiedy płakałyśmy i również jak śmiałyśmy się w niebo głosy. Noo ii... lekko się upiłyśmy... Co chwilę chodziłyśmy po jakiś alkohol. Jak się bawić to na całego. Ja jak i Diana już przysypiałyśmy ale nie miałyśmy siły dojść do naszych sypialni. Usłyszałam śmiechy. To były głosy męskie. To pewnie Zayn i Harry. Po chwili ktoś mnie podnosił. Wtuliłam się w ową osobę. Poczułam zapach perfum i dym papierosowy. Tak to Zayn. Nogą otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Ułożył mnie na łóżku, a sam położył się obok. Przesunęłam się na koniec łóżka, tak by być najdalej on niego.
- Marnie... kiedy zobaczysz, że Cię kocham? Wszystko co robię, robię dla Ciebie. Twoje bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze. Odkąd Cię zobaczyłem w tym ośrodku, wiedziałem, że jesteś mi przeznaczona.
To jak reakcja upojenia. Zakochałem się w Tobie od samego początku. Kocham jak się rumienisz, jak jesteś chamska dla mnie. Uwielbiam to w Tobie. Zawsze wszystko robisz w taki sposób, że mam ochotę się na Ciebie rzucić, ale muszę się powstrzymywać. Dobrze, że tego nie słyszysz, pewnie pomyślałabyś, że jestem wariatem. - skończył mówić. Otrzeźwiałam w trymiga. Leżałam jeszcze przez chwilę, aby nie robić przypału, że wszystko słyszałam. Słuchałam jego nierównego oddechu po czym poderwałam się na łokcie i pocałowałam szybko w usta. Żeby nie stwarzać pozorów zaczęłam coś majaczyć, a on głośno się zaśmiał. Wróciłam na swoje miejsce i prawie zasypiałam.
- Marnie.. spisz? - zapytał szeptem.
- Próbuję. - zachichotałam. Przysunął się blisko mnie i objął mnie ramieniem. Poczułam jego klatkę piersiową za moimi plecami. Biło od Zayna niesamowite ciepło. Uśmiechnęłam się zadowolona. Mruknęłam coś z zadowolenia. Poczułam lekkie pocałunki na karku. Co jakiś czas czułam ja przygryza mojego kolczyka i lekko go ciągnie w swoją stronę. Po chwili odpłynęłam. Już to czuję jaki rano będzie kac.

Nowość !!

Słuchajcie, nastąpiła mała zmiana w zakładce "Bohaterzy". Zapraszam do obejrzenia nowych uczestników Forever and ever *.*

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 7 "The world is a monster."

(muzyka)

"Chce­my być obec­ni w życiu in­nych ludzi, w ich roz­mo­wach, myślach, marze­niach, pla­nach. Chce­my czuć się pot­rzeb­ni i zauważani. A może po pros­tu boimy się, że nikt nie zauważy naszej nieobecności ?"



Obudziłam się w nieznanym mi pokoju. Dziwnee.. - pomyślałam. Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam postać mężczyzny, siedzącego plecami do mnie. Myślałam, że to sen, więc zamknęłam oczy i ponownie je otworzyłam. Zobaczyłam, że to Zayn,
- Zayn? - szepnęłam. - Gdzie ja jestem? - dodałam. Chłopak obrócił się twarzą w moją stronę i szeroko się uśmiechną. Dlaczego się uśmiecha? Co w tym śmiesznego, że mnie porwał...
- Marnie kochanie.. jesteś u mnie w domu. Od dziś jest on nasz. - powiedział, po czym pocałował mnie czule w czoło. Nie nie nie nieee.. nie nasz! Ja tutaj nie mieszkam do kurwy nędzy! Chciał to wykrzyczeć, ale byłam sparaliżowana. Nie mogłam nic powiedzieć. - Mam dla Ciebie coś jeszcze. Chodzi o nagranie, które Twoja matka dziś wysłała na Twój telefon. Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że go sobie obejrzałem. - dopowiedział po chwili. Podał mi telefon i włączył nagranie, Była na nim moja matka i wyraźnie się uśmiechała. 

     Marnie słoneczko moje. Chcę Ci powiedzieć, że zawsze Cię kochałam i kochać będę. Musisz odejść, ponieważ boje się, że Zara znowu brać narkotyki. Przepraszam, że dowiadujesz się w taki sposób, ale nie miałam serca powiedzieć Ci tego w twarz. Wiem, że teraz płaczesz dlatego przestań. Z czasem mnie zrozumiesz. Wiem też, że tak nie postępuje matka, lecz zmusiło mnie do tego życie. Jesteś teraz w domu Zayna i zostań tam. Ten chłopak jest bardzo opiekuńczy i zaopiekuje się Tobą. Nie osądzaj go, proszę. Kocham Cię Marnie, pamiętaj o tym!

Jak to Zara brała ?! Łzy ciekły mi jak wodospad.. Moja własna matka,.. Kurwa nie mogę w to uwierzyć. Byłam taka wściekła, że wyjebałam telefon w ścianę iii... rozpierdolił się w pizdu. Zayn szybko mnie do siebie przytulił i delikatnie gładził moje włosy. Uspokajał się ciągle szepcząc miłe słowa do mojego ucha. Uspokoiłam się. Lekko go odepchnęłam. Splótł nasze palce.
- Będzie dobrze okej ? - zapytał patrząc w moje oczy.
- Obiecujesz? - powiedziałam przez łzy.
- Obiecuję - przytaknął. Patrzył na moje oczy i zaczął się zbliżać. Gdy już był bardzo blisko, a nasze twarze dzieliły milimetry obróciłam się,a Zayn pocałował mnie w policzek. Odsunął się, a ja widziałam w jego oczach zawód. Nic nie powiedział tylko wyszedł. Położyłam się i próbowałam zasnąć. On jak wyszedł tak już nie wrócił. Nie wiem ile tak leżałam, ale na dworze było już ciemno. Postanowiłam wstać i wyjść. Otworzyłam drzwi jak najciszej i skierowałam się na schody. Usłyszałam głos. Należał on do Zayna. Musiał rozmawiać przez telefon, bo tylko jego głos roznosił się po domu. Zeszłam cichutko kilka stopni w dół, wzrokiem odszukałam chłopaka i wsłuchałam się w tą rozmowę.
- Taa.. - powiedział znudzony. - Ona jest taka głupia.. Uwierzyła, że jej matka jej nie chce.... No kurwa musiałem jej zagrozić, że zabiję Marnie jeżeli nie powie tego co jej kazałem... Kurwa, ale to zostaje pomiędzy nami... Dobra siema - rozłączył się. Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Moja mama kłamała tylko dlatego, że bała się Zayna. Brak mi słów na tego człowieka. Nienawidzę go. Niech go chuj spali i jebnie piorun. Stałam oparta o framugę drzwi z rękoma na biodrach. Chłopak niespodziewanie się obrócił, zobaczył mnie i moje zaszklone oczy. Zamurowało go, że słyszałam wszystko.
- Marnie ja Ci to wszystko wyjaśnię. - nie chciałam go słuchać.. Wywróciłam oczami, otarłam łzy i poszłam do łazienki. Szybko zamknęłam drzwi na klucz i wybuchnęłam płaczem. Słyszałam jak dobija się do drzwi ale nie zwracałam na to uwagi.
- Marnie otwórz te drzwi. - powiedział.
- Zostaw mnie dupku jeden. - krzyknęłam. Chwila ciszy i jeden wielki huk. Brak drzwi. Pojebało go już do reszty. Przykucnął koło mnie.
- Daj sobie powiedzieć. - tłumaczył się. Proszę bardzo. Nawet się nie odezwałam. Niech się tłumaczy. - Wysłuchaj mnie. - dodał. No kurwa chyba słuchu nie straciłam..
- Mówisz czy nie. Bo jeżeli już skończyłeś to mnie zostaw. Nie ma ochoty na Ciebie patrzeć. Myślisz, że wszystko kręci się wokół Ciebie? Myślisz, że możesz mieć wszystko, bo kogoś zaszantażujesz? - zaśmiałam się. - Tutaj Cię zaskoczę, powiedziałeś, że mam Ciebie. otóż to.. Ja nie mam Ciebie, ani ty nie masz mnie. Nie boję się Ciebie. Pobijesz mnie? Proszę bardzo.. to tylko dowiedzie, że nie zasługujesz na uwagę kogokolwiek. - mówiłam patrząc mu w oczy. Patrzył na mnie ze smutkiem w oczach.
- Wiesz, że nigdy bym Cię nie uderzył. Musisz mi uwierzyć. Chcę byś ze mną została. - miał zaszklone oczy. ymmm dziwne. Nic nie mówiłam. Myślałam, że jak się nie odezwę to sobie pójdzie,a tu dupaa. Usiadł obok mnie i siedział. Myślałam nad tym co mu powiedziałam. Przesadziłam? Niee.. należało mu się. Należała mu się prawda prosto w oczy. Skoro jego kumple nie potrafią być z nim szczerzy to ja będę. Poznałam się na Zaynie już w ośrodku. Był bardzo zazdrosny o swoje rzeczy. Miał wiele tatuaży i był bardzo seksowny niegrzeczny. Nie potrafił mówić o swoich uczuciach, a jak już zaczynał oczy miał zawsze zaszklone i nie patrzył na osobę, do której mówił tylko na swoje dłonie bądź coś innego. Wtedy gy do mnie powiedział, że chce żebym została, mówił to szczerze. Dlatego postanowiłam zostać. W życiu nic nie dzieje się bez przyczyny, więc jestem ciekawa co dla mnie przygotował los. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. On cały czas patrzył na mnie. Zawstydziłam się, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Really?! Widziałam jak Zayn też się uśmiechnął widząc moją reakcję na jego wygląd. Chyba działał tak na każdą dziewczynę. Przełamałam się i przytuliłam go. Był zaskoczony ale po chwili go odwzajemnił.
- Zayn, zostanę z Tobą - oznajmiłam. Odsunął się ode mnie tylko po to by wstać i wziąć mnie na ręce i okręcić chyba ze 200 razy. Nie miał zamiaru mnie puścić.
- Zayn puść mnie!! - krzyczałam. Zaniósł mnie do salonu i osiadł na kanapę. Teraz siedziałam okrakiem na jego kolanach. Widziałam, że coś go gryzie.
- No wyduś to z siebie. - powiedziałam bawiąc się swoimi palcami.
- Dziś wylatujemy na Karaiby. - powiedział szybko. Zdezorientowana zeszłam z jego kolan i usiadłam obok.
- Nigdzie nie lecę. Zapomnij. - oznajmiłam.
- Marnie musisz. - ja kurwa nic nie muszę jełopie.
- Nic nie muszę, a to, że z Tobą zostałam nie oznacza, że mam lecieć na Karaiby, bo ty tak chcesz. - powiedziałam szorstko. Popatrzył na mnie.
- Okej. Nie było tematu. - dziwne. Zayn Malik nie postawił na swoim? Śmierdzi to. Ale nie dawał oznak obrażonego czy coś.
- Jestem głodna. Pójdę do kuchni przygotować kolację oki? - zapytałam wstając.
- Marnie czekaj. Jesteś moim gościem, więc to ja zrobię kolację. - gestem ręki pokazał bym usiadła więc to zrobiłam. Rozsiadłam się na kanapie i wzięłam pilot do ręki. Skakałam po kanałach i wybrałam MTV. Leciała Ekipa z Newcastle. Uwielbiam ich. Robią co chcą i nie obchodzi ich zdanie innych. Imprezują i chleją w trupa, aby tylko się najebać. Beztroskie życie. Maraton. Oglądam już chyba 3 odcinek z rzędu.
- Zaaaayn! Gdzie jesteś! - wołałam.
- Zaraz. Daj mi 5 minut. - krzyknął. Seriooo robić kolację przez 2h i mówić, że potrzeba jeszcze 5 minut. Jakie on musi mieć ruchy. Wreszcie! Przygotował spaghetti. Podszedł do kanapy i podał mi talerz.
- Smacznego! - zawołałam szczęśliwa. Było pyszne. Po 5 odcinku byłam tak senna, że nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Śniło mi się, że byłam z mamą w domu. Weszłam do salonu i zobaczyłam Zayna siedzącego na mojej kanapie. Dopiero co uciekłam, a on znowu mnie znalazł. Zaczęłam krzyczeć jak tylko mogłam. Obudziłam się z krzykiem. Znajdowałam się w zupełnie innym pokoju niż wcześniej byłam. Było mi nadzwyczaj gorąco. Wyglądał  bardzo ładnie. Zorientowałam się, że nie jesteśmy w Londynie. A jednak! Spełnił swoje słowa. Witam na Karaibach kurwa. Jak zwykle postawił na swoim... Przy łóżku stały moje walizki, czyli wszystko sobie zaplanował. Usłyszałam jak ktoś wychodzi z domu. Jest wiele osób i nawet dziewczyna. To musi być ta cała Diana. Cisza. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Wow!! Była bardzo stylowa i nowoczesna. Oczami spacerowałam po domu. Zobaczyłam piękny salon. Po lewej stronie znajdowały się się drewniane drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Moim oczom ukazała się bardzo stylowa łazienka. O kurwa mać.! Jak tu jest pięknie, wyszłam na taras i zobaczyłam cała okazałość tego domu. Jestem w niebie,, bez kitu! Uśmiechnęłam się sama do siebie, ale i tak byłam wkurwiona! Poszła do kuchni, chciałam soku, a znalazłam kartkę.

"Witam
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Mam małą informację... Więc...
Eleanor dzieli sypialnię z Louis'em,
Zayn z Marnie, a Diana z Harry'm.
Diano, nie złość się.
Życzę Wam udanego urlopu.
Miłej zabawy.

                                Dominic"

Do chuja wafla! Kto to jest Dominic?! O co w tym wszystkim chodzi!! Po przeczytaniu poszłam do tej sypialni, którą mam dzielić z Zaynem. Nie ma mowy! Chciałam się przebrać, więc z mojej walizki wyciągnęłam ubrania i poszłam do tej wielkiej łazienki. Szybko się wykąpałam. Ubrałam się, umalowałam, zrobiła włosy i poszłam do salonu. Włączyłam tv i czekałam, aż Ci wszyscy ludzie wrócą i mi to wszystko wyjaśnią!


Autorka:  Miało być za tydzień, a jest dziś. Taki prezent na Wielkanoc  <3 Niestety następny będzie za tydzień. Kocham Was <

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 6 "I'm free... from everything"

(muzyka)

"Czasami zastanawiamy się czym jest nasze życie. Dlaczego tak się dzieję, że raz jest wspaniale, a za drugim razem jesteśmy na dnie? Zawsze zastanawiałam się jak to się się dzieję, że te wszystkie zarozumiałe gwiazdy mają tak szczęśliwe życie hmm? Zrozumiałam jedną rzecz. Ich całe życie to wielka gra.. muszą udawać szczęśliwych kiedy tak naprawdę nie są. Najśmieszniejsze jest to, że właśnie ja taka jestem."


Minęły 2 tygodnie, a ze mną jest coraz gorzej. Zaczęłam popadać w panikę i depresję. W nocy prawię nie śpię. Nie wiem dlaczego tak się dzieję ale boję się zamknąć oczy i zasnąć. Właśnie znajduję się na moim łóżku. Nie śpię już 2 noc. Niby mało, a jednak jestem wykończona. Jest 10:38 i nie mam zamiaru wstać. Udało mi się może zasnąć na 10 minut dzisiaj w nocy. Usłyszałam otwierane drzwi od mojego pokoju i automatycznie na nie spojrzałam. Pojawiła się tam jedna z pielęgniarek z plikiem papierów w dłoni.
- Marnie.... Wstawaj dziecino już prawie południe. - powiedziała zmęczony tonem. Wywróciłam oczami, a Pani Hayes uśmiechnęła się zwycięsko. Nie wiedziałam o co chodzi ale było widać, że coś knuje.
- Kochanie mamy dla Ciebie prezent. Rozmawiałam z zarządem i.... otrzymałaś zgodę na opuszczenie ośrodka. - powiedziała z uśmiechem. Popatrzyłam na nią, a za chwilę wyleciałam jak z procy i zaczęłam skakać, piszczeć, wydzierać się.. Na końcu podbiegłam do pielęgniarki i bardzo mocno ją przytuliłam.
- Dziękuje! Dziękuję! Dziękuję! Jeszcze dziś zadzwonię do mamy, aby po mnie przyjechała. - powiedziałam ściskając ją. Na te słowa Pani Hayes zrobiła zmartwioną minę. - Coś się stało? - zapytałam zmieszana.
- Bo widzisz kochanie.. Twoja mama zadzwoniła już wczoraj, gdyż dyrektor musiał ją o tym powiadomić. - zaczęła. Nienawidzę być w niepewności. - Powiedziała, że jesteś na tyle duża, byś mogła radzić sobie sama. - dodała. Oczy zaszkliły się na tę wiadomość. Nic nie mówiłam tylko myślałam jak okropna jest moja matka. Jak można tak powiedzieć o swojej córce. Nie mogłam w to uwierzyć serioo.. I wtedy przypomniałam co mówił ten nieszczęsny Zayn. Miał rację. Mama mnie nie chciała. Jego słowa okazały się prawdą. Z moich przemyśleń wyrwał mnie ciepły dotyk na moich ramionach. Pani Hayes pocierała moje ramiona w geście współczucia. Nie chciałam pokazać mojego smutku. Nie można pokazać jakim jest się słabym, ponieważ wtedy ludzie Cię zniszczą. Te słowa zawsze powtarzał mi Willy. Tęsknie za nim. Dawno go nie widziałam. Nagle jak na zawołanie odeszłam od pielęgniarki i podeszłam do szafy. Nad szafą leżały 3 moje walizki. Ściągnęłam każdą po kolei. Zaczęłam wrzucać wszystko co mi do rąk wpadło, nie składając ubrań. Kiedy wszystko było już gotowe wybrałam ubrania, w które się później ubrałam. Umalowałam się dość mocno, a włosy puściłam luźno aby opadały na moje plecy. Uszykowana i spakowana, zabierają walizki udałam się do recepcji. Z bólem serca pożegnałam się z Panią Hayes przyjaznym uściskiem i obiecałam, że jak tylko coś sobie znajdę i ogarnę z tym wszystkim, mam do niej zadzwonić, żeby przyszła na kawę. Uwielbiałam z nią rozmawiać. Ma ok. 50 lat, a zachowuje się jak ktoś w moim wieku. Jest bardzo miłą kobietą i przede wszystkim szaloną. Wyszłam przed budynek tachając te 3 walizki. Są ciężkie seerio! Już miałam zadzwonić po taksówkę, gdy nagle usłyszałam klakson. Pomyślałam, że to mama, że Pani Hayes się myliła lub żartowała. Po chwili z samochodu wyszedł koszmar mojego życia - Zayn. Na mojej twarzy pokazało się obrzydzenie. Szedł luźnym krokiem w moją stronę, paląc przy tym papierosa. Przystojny... znaczy brzydki!
- Cześć Mała! - przywitał się z kamiennym wyrazem twarzy.
- Mała to jest twoja pała, a ja jestem duża.. - powiedziałam z ironicznym uśmiechem.
- Jakoś wczoraj nie narzekałaś... kochanie - na jego twarzy pojawił się uśmiech zwycięscy.. A ja zamilkłam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. - Wczoraj było Ci dobrze prawda? - zapytał. Zamknęłam oczy i liczyłam do 10, uspakajając się. Poczułam, że się czerwienię. On mi działa na nerwy. - Kocham jak się rumienisz Marnie - dodał po chwili szeptem wprost do mojego ucha. Dreszcze przeszły po moim kręgosłupie.
- Po co tu jesteś Zayn ? - zapytałam po chwili milczenia. On nic nie powiedział tylko wziął moje walizki i zapakował je do bagażnika. - EJ!! Co ty robisz! Oddaj! - krzyczałam za nim.
- Wsiadaj do auta. - powiedział oschle.
- Nie mam zamiaru. Oddaj moje walizki, moja taksówka zaraz przyjedzie. - powiedziałam stanowczo. Wyrzucił niedopałek na ziemię, przydeptując butem i ruszył w moją stronę. Przerzucił mnie przez ramię, nie kłopocząc się zbytnio. Waliłam rękoma w jego plecy i krzyczałam, żeby mnie puścił ale on jakby był w transie. Wrzucił mnie do swojego Range Rovera. Szybko obiegł auto i wsiadł do środka. Zamknął drzwi, przez co nie miałam drogi ucieczki.
- Możesz mi wytłumaczyć co ty robisz! - krzyczałam na niego! Jestem teraz tak wkurwiona jak nigdy.
- Zabieram Cię do domu. - mówił z uśmiechem na twarzy. Z czego on się tak cieszy.
- Nie mam domu, więc podwieź mnie do centrum. - powiedziałam unikając jego wzroku.
- Marnie, nie bądź śmieszna. Masz dom, masz mnie i nie trzeba Ci więcej do szczęścia. - wytłumaczył. Że co !! Jak to mam dom i ma jego. Nie rozumiem.
- Że co ?!?! Ty siebie słyszysz.. Nie mam Ciebie i nawet nie chcę więc grzecznie podwieź mnie do cetrum i wynoś się z mojego życia. - lekko uniosłam ton ale tak malusieńko. Popatrzył na mnie, a jego oczy pociemniały. Miały kolor czarny jak smoła. Przyznaję, zaczęłam się bać. Gołym okiem ktoś mógł rozpoznać we mnie strach właśnie w tym momencie.
- Jedziesz ze mną i zamknij się w końcu. - warknął. Zaciskał mocno szczękę, widziałam to. W takim razie jeżeli tak chce się bawić to okej. Wyciągnęłam mojego Iphona i wybrałam numer na policje. 1 sygnał...2...3...
- Halo? Policja Słucham.
- Mówi Marnie Laddy. Mam 17 lat i chciałam zgłosić porwanie. Jedziemy czarnym Range Roverem i kierujemy się na droższą dzielnicę na przedmieściach Londynu. Proszę o szybką inter...- ktoś wyrwał mi telefon... Widziałam to jego spojrzenie i chciało mi się śmiać.
- Przepraszam państwa za kłopot, ale moja dziewczyna się troszkę upiła i nie wiedziała co robić. Jeszcze raz przepraszam. - mówił opanowany. Zaczęłam się śmiać.
- No i po co to zrobiłaś! - krzyknął na mnie. Ja dalej się śmiałam i pokazałam mu środkowy palec. Złapał za mój nadgarstek. - Jedziesz ze mną czy tego chcesz czy nie. Poznasz Dianę, będziesz miała koleżanki. - mówił lekko zirytowany. Chyba go pogięło lekko.. Zaraz, zaraz kto to Diana? Chcę tatuaż.. tak!
- Zaaaayn ? Mam prośbę. - zaczęłam spokojnie. Na mojej twarzy formował się uśmiech. - Chcę tatuaż! - oznajmiłam chłopakowi. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Nie masz jeszcze 18 lat, więc zapomnij. - powiedział nawet na mnie nie patrząc.
- Moje życie, moja sprawa.. więc chcę tatuaż. TERAZ! - prawie krzyczałam. Zatrzymał nagle samochód, zgasił silnik. Popatrzył na mnie z wściekłością z oczach.
- Wysiadaj. - warknął. - Zabieraj się z mojego samochodu! - krzyknął. Pospiesznie wysiadłam i skierowałam się do bagażnika. Już miałam go otwierać, lecz był zamknięty.
- Nie powiedziałem, że masz zabierać rzeczy, bo nigdy na to się nie zgodzę. Chodziło mi o to, żebyś poszła sobie zrobić ten cholerny tatuaż. O tutaj. - obrócił mnie plecami do jego klatki piersiowej i wskazał salon tatuażu. Obróciłam się i go przytuliłam.
- Masz godzinę. Wybierz tatuaż mądrze, bo pewnie wiesz, że takie coś jest na całe życie. - nieeee no serio?! jakbym nie wiedziała. Wywróciłam oczami i weszłam do środka. Salon wyglądał bardzo przyzwoicie. Podeszłam do lady i zadzwoniłam dzwonkiem, gdyż nie będę czekać wieczność. Za drzwi wyłoniła się dziewczyna z zielonymi włosami. Niesamowite, zawsze myślałam, że ktoś kto ma kolorowe włosy się buntuje. Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy i podeszła bliżej.
- Cześć, jestem Lea. W czym mogę pomóc? - uśmiechnęła się szeroko. Wydaje się miła, ale jak to zawsze mówiła moja babcia: "Nie oceniaj książki po okładce." więc postanowiłam się przedstawić.
- Hej.. - zaczęłam nieśmiało. - Jestem Marnie i chciałabym zrobić sobie tatuaż. - dodałam szybko. Lea uśmiechnęła się szeroko i gestem ręki przywołała mnie do siebie. Zanim się obejrzałam, leżałam na fotelu. Dziewczyna opowiedziała mi o sobie kilka zdać, więc wiem, że jest w moim wieku. Niepełnoletnia, a już pracuje. Niesamowite! Powiedziała też, że zrobi mi pierwszy tatuaż za darmo, w prezencie. Wymieniłyśmy się numerami. Zanim się obejrzałam, mój tatuaż był gotowy. Lea była bardzo radosna do czasu. Wyszłyśmy śmiejąc się w niebo głosy. Nagle dziewczyna zatrzymała się, a jej uśmiech chyba uciekła na księżyc. Wpatrywała się w jedno miejsce naprzeciwko siebie. Po chwili ja też tam spojrzałam i zobaczyłam Zayna. Chłopak patrzył na dziewczynę z wielkim szokiem, jak i wzrokiem pożądania. Zabolało. Nawet nie wiem czemu. Trudno, wykorzystam to.
- Zayn możesz mi dać kluczyki? - zapytałam podchodząc bliżej. Dalej patrzył na Lea, a na mnie nie zwracał uwagi. Machałam mu ręką przed twarzą, ale on nawet nie drgną. Gnój! Wychodzę.. Wyszłam na zewnątrz nie myśląc o moich walizkach. Nie obchodziły mnie. Miałam okazję na ucieczkę więc ją wykorzystam. Skierowałam się do pobliskiego parku, by zapytać kogoś jaka to ulica. Kurwa te obcasy to nie był dobry pomysł. Dobrze, że mam telefon w kieszeni spodni, bo torebki też nie wzięłam z auta tego psychola. Szybko napisałam sms do Lea.

Do: Lea
Treść: Jeżeli jest u Ciebie dalej ten psychol to zrób wszystko by został jak najdłużej. 

Nawet nie minęły dwie minuty, a już dostałam odpowiedź.

Od: Lea
Treść: Wyszedł zaraz za Tobą. Był mega wkurwiony. Uciekaj jak najdalej możesz. Przyjdź dzisiaj o 18 do salonu jeśli Cię nie znajdzie.

No kurwa dlaczego nie może się ode mnie odczepić hm.. Co ja takiego zrobiłam! Do kurwy nędzy... bolą mnie nogi, a dopiero za 40 minut mam być w studiu. Mam jakieś drobne w tylnej kieszeni spodni więc idę w kierunku kawiarenki za rogu. Gdy weszłam poczułam gorąco, i mocny zapach kawy. Pyycha! Podeszłam do lady i poprosiłam o duży kubek białej czekolady. Uwielbiam czekoladę. Zapłaciłam 5 funtów i zanim się obejrzałam była 17:50. Kurwa.. Szybkim krokiem idę do studnia i wchodzę prawie z prędkością światła. Słyszę jak Lea do kogoś mówi o tatuażach, więc pewnie do klienta. Weszłam z uśmiechem do pomieszczenia.
- Lea!! Już jestem! - krzyknęłam głośno.
- Jestem w pokoju, bo robię tatuaż. Gdy weszłam do pomieszczenia, o mało co się nie udusiłam. Zobaczyłam Zayna robiącego sobie tatuaż. Lea mnie okłamała. Miałam racje, że nie wolno oceniać książki po okładce.
- Emm... Lea? Mogę Cię prosić na chwilę? - zapytałam zdziwiona, a zarazem wystraszona. Byłam też wkurwiona.. jak ona mogła! - Wyjaśnisz mi to? - wskazałam ręką na Zayna. Wzruszyła ramionami.
- Byłam mu winna przysługę, a on poprosił właśnie o to bym Cie tutaj przyprowadziła. Zaynowi się nie odmawia. Mógłby mnie nawet zabić, tylko dlatego, że ty uciekłaś. Nie wiem co jest pomiędzy wami, ale uciekaj póki możesz. - słuchałam jej z szeroko otwartymi oczami. Nie mogłam uwierzyć, że mnie wydała! A to ździra. Odwracając głowę, szybko zdecydowałam się skierować do drzwi. Zrobiłam krok w ich kierunku, a obok mnie pojawił się chłopak.
- Myślałem, że jesteś bardziej nieufna i tutaj nie przyjdziesz. - powiedział śmiejąc się. - Myślałaś, że uciekniesz? Oszalałaś ?! - mówił dalej. Przystanął na chwilę i łapiąc moją dłoń, splótł nasze palce. Byłam zszokowana i zastygłam. - Nie uciekaj więcej. Chcę dla Ciebie jak najlepiej. - szepnął wprost do mojego ucha, a nie przeszły dreszcze na jego oddech na moim karku. Poddałam się. Przecież BadBoy Zayn Malik zna w Londynie wszystkich. Czego ja się spodziewałam, że ucieknę i moje życie będzie szczęśliwie? Muszę być śmieszna... On zawsze by mnie znalazł, nie ważne gdzie bym spierdoliła. Poszliśmy do samochodu dalej trzymając się za ręce. Otworzył przed mną drzwi i wsiedliśmy do auta. Obróciłam głowę w kierunku szyby i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Ostatnie co pamiętam to dłoń Zayna, która łapie moją i splata nasze palce.


Autorka: Cześć wszystkim <3 Możecie mnie zabić, za dość długą przerwę. Mam niedługo egzaminy, dlatego rozdział pojawia się dziś. Marnie i tatuaż? Co myślicie. Rozdział 7 powinien pojawić się za tydzień, ponieważ od środy do piątku piszę testy. Trzeba się uczyć troszkę. Rozdział jest niesprawdzany.

czwartek, 10 kwietnia 2014

ważne

Słuchajcie. Nie chcę stosować już żadnych szantaży, bo to nie działa. Mam prawie 1000 wyświetleń, a pod rozdziałam ledwie od 5 do 7 komentarzy.. coś się tutaj chyba nie zgadza nie? 6 rodział jest już napisany ale go nie dodam, ponieważ muszę go poprawić. To jest przykre na serio... gdyż nie tylko ja, ale też inne autorki blogów się staramy i wkładamy w to wszystko całe serce oraz poświęcamy nasz czas. Chciałabym zobaczyć pod 6 rozdziałem, który pojawić się może jeszcze dziś dużo komentarzy - to karmi wenę. Chcę znać też Waszą opinię dlatego proszę o komentarze.

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 5 "Time for change"

(muzyka)
Minął tydzień od dziwnych odwiedzin Willy'ego... no i Zayna. Jak w każdy piątek siedzę sama w pokoju, ponieważ nikt mnie nie odwiedza. Czuję się z tym okropnie serio. Ten cholerny Zayn zadziałał mi na nerwy, a jego słowa utknęły mi głowie i nie chcą wyjść. "Twoja mama już dawno o Tobie zapomniała. Myślisz, że wysłałaby Cię tutaj, aby Cię uleczyć?! To jesteś w błędzie." Boooże i ten jego śmiech. Ughhh! Jak taki człowiek jak On może żyć na tym świecie. Porażka. Nawet jakby mi mieli zapłacić 1 mln, żebym się z nim zaprzyjaźniła... wyśmiałabym tych ludzi. Ohh dość już o tym debilu. Czas wstać z łóźka i się ubrać. Podeszłam do szafy i wybrałam ten strój. Hahahaha nawet nie wiedziałam, że mam takie mroczne ubrania w szafie. Zrobiłam wysokiego kucyka na głowie oraz dziś wyjątkowo pomalowałam tylko rzęsy. Dziwnie się z tym czuję. W sumie dobrze sprawowałam się przez cały tydzień więc... uwaga uwaga! Staram się o wypisanie mnie ośrodka. Nie biorę już długi czas. Moje zarobione pieniądze przeznaczam na nowe ubrania dla mnie oraz prezenty dla Zary i mamy. Od prawie 14 miesięcy się do mnie nie odzywa.  Jest mi strasznie przykro z tego powodu. A co jeśli Zayn miał rację? Nie noo co ja pierdolę! Bez kitu. Dobra Marnie czas wyjść do ludzi. Wyszłam z pokoju i udałam się w stronę stołówki jak codziennie. Zawsze siedziałam sama, aż do dzisiaj. Już ja dobrze znałam te trzy postacie, które siedziały przy moim stoliku. Willy, Rose i oczywiście Pan JestemNajpiękniejszyNaŚwiecie w skrócie Zayn. I ten oto chłopak chyba spodobał się mojej przyjaciółce. Podeszłam bliżej. Jako pierwszy popatrzyłam mnie Zayn. Raz na nogi, a zaraz w oczy. Wstał z krzesła i podszedł do mnie.
- Marnie.. Skarbie... możemy pogadać? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem. Fuuuj! 
- Przepraszam Marnie jest chwilowo zajęta. Zostaw wiadomość po sygnale PIIIIIIIP! - udałam głupią pocztę z mojego telefonu. Zmarszczył brwi i mocna złapał mnie za nadgarstek. Pociągnął siłą do mojego pokoju. Kurwa silny jest. Wepchnął mnie do pomieszczenia i za nadgarstki przygwoździł do ściany. Syknęłam z bólu. 
- Puść mnie damski bokserze! - wykrzyczałam mu w twarz. On tylko się zaśmiał.
- Słuchaj mnie! Lepiej powiedz swojej przyjaciółeczce, żeby się ode mnie odpierdoliła dobrze Ci radzę! - powiedział równie głośno.
- Nie ma najmniejszego zamiaru. Jej życie, jej sprawa, a teraz puść mnie kretynie, bo zacznę się drzeć. - mówiłam stanowczo.  Udało się puścił mnie. Złapałam odruchowo moje nadgarstki i zaczęłam je rozmasowywać. Już otworzyłam drzwi by wyjść, lecz zostałam pociągnięta do tyłu. Wpadłam wprost na klatkę tego psychola. Czułam jego oddech na szyi. Dreszcze obeszły mnie od góry do dołu. 
- Przyjadę w piątek. - szepnął mi do ucha. Stałam ja sparaliżowana i nie wiedziałam co mam zrobić. Wyszedł. Wypuściłam głośno powietrze. Z miną grobową weszłam do stołówki. Booże niee no nie wierze! Miał sobie iść! Szybko się cofnęłam i wróciłam do pokoju. Szybko się przebrałam i wybiegłam przed budynek ośrodka. Czekałam na mojego kierowcę. Obok mnie znikąd pojawiła się Rose. Już miała mnie o coś pytać kiedy podjechał ten stary pryk.









Dziś taki krótki, ale obiecuję, że jeżeli pod tym rozdziałem będzie 10 komentarzy, następny będzie o wiele dłuższy. Będzie się działo. Powiem Wam tylko tyle, że Marnie wyjdzie z ośrodka. Nie sprawdzałam tego rozdziału więc z góry przepraszam za błędy <3

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 4 "I'm in hell?"

Byłam tak przestraszona, że nawet nie wydusiłam z siebie żadnego dźwięku. Liam zostawił kopertę obok mnie przelotnie na mnie patrząc. Po czym wstał i wyszedł. Trzasnął drzwiami, a ja dopiero wtedy wybudziłam się z transu. Spojrzałam na papier i podniosłam go. Bałam się go otworzyć i przez chwilę się zastanawiałam. No otwórz to kurwa! - krzyczała mała, zła Marnie na moim ramieniu. Otworzyłam. Zamarłam. Nie wiedziałam co mam sobie myśleć. Było w niej takie coś"

Marnie
Będę jutro w ośrodku.

Byłam pewna, że to Willy. Na samą myśl się uśmiechnęłam, ale czy na pewno chcę go widzieć? Dochodziła już 21, więc postanowiłam iść się wykąpać. Po 30 minutach zmęczona położyłam się do łóżka. Jeszcze trochę myślałam nad tą wiadomością. Zamknęłam oczy i odleciałam.


Godzina 10 rano. Obudziłam się z nieco lepszym humorem. Nawet nie miałam koszmaru. Odkąd przestałam brać już ich nie mam. Fajnie. Jestem tak jakby wolna. Wstałam z łóżka i szybkim krokiem podeszłam do szafy. Wybrałam taki strój. Usiadłam przy toaletce i zaczęłam się malować. Makijaż zrobiłam dość mocny, a moje włosy wyprostowałam na blachę. Dosłownie. O 10:30 jest śniadanie.. czyli mam jeszcze 10 minut. Kij z tym. Wyszłam ze szczerym uśmiechem z pokoju i skierowałam się do stołówki. Usiadłam na swoim miejscu, a drugie przy moim stoliku było puste. Brak Willy'ego. Zjadłam owsiankę i szybko wypiłam herbatę. Wstałam od stołu i wybiegłam do świetlicy, aby znowu wziąć książkę o duchach. Uwielbiam takie. Wejście tam było błędem. Siedział sobie na kanapie jakby nigdy nic i patrzył na mnie. W oczach było widać szczęście, ale i smutek. No tak gnojek mnie zostawił i cieszy się życiem. Poza tym wiem, że dalej ćpa. Ja z tym skończyłam i jestem z siebie dumna. Gdy go zobaczyłam, aż oniemiałam.
- Jestem w piekle? - zapytałam sama siebie. Chyba trochę za głośno, bo kolega Willy'ego na mnie popatrzył. 
- Marnie.. też się cieszę, że Cię widzę - uśmiechnął się lekko. Ja nadal miałam noże w oczach i minę mordercy. Wtedy podszedł do mnie ten jego kolega.
- Cześć. Jestem Zayn. Przyjaciel Willy'ego. - wyciągnął rękę.
- Marnie - odpowiedziałam bez entuzjazmu wpatrując się w niego. Spojrzałam w jego oczy. Mój Boże. Utonęłam. Cofnął rękę i zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Z tego co słyszałem, nie jesteś taka grzeczna na jaką wyglądasz. - skomentował mnie. Debil.
- A co.. Pan "nigdy Cię nie zostawię Marnie" coś Ci powiedział ? - patrzyłam wtedy prosto w oczy Willy'ego.
- Ooo c'mon Marnie.. Przepraszam okej? Pójdziemy w trójkę do Ciebie. Chcę pogadać, ale nie tutaj. Bo ktoś usłyszy. - zapytał. Pokiwałam głową i wskazałam gestem ręki, aby poszli za mną. W czasie drogi do mojego pokoju .. no kurwa czułam wzrok tego Zayna na mojej dupie. Gdy się odwróciłam nawet nie oderwał wzroku.
- Emm. Zayn tak? - stanęłam w miejscu. Wtedy łaskawie podniósł wzrok i na mnie spojrzał.
- Noo - co za debil - pomyślałam sobie. Powiedział to tak jakby w ogóle mnie nie słuchał. Wkurwił mnie więc zamknęłam oczy, aby po chwili je otworzyć.
- No więc.. oczy mam tutaj, a nie tam. - pokazałam na moją dupę. Zayn jedynie wywrócił oczami i ruszył przy czym pociągnął mnie lekko z bara. No suuper.
- Aaaa... Maria? - jak można pomylić moje imię ?! Imię Marnie jest prawie niespotykane.. 
- Marnie idioto. - poprawiłam go grzecznie. Taa. 
- Może grzeczniej.. - odpowiedział.
- A może nie. - odpowiedziałam z sztucznym uśmiechem.
-  A więc.. Marnie.. Słyszałem, że bardzo chcesz wyjść z ośrodka, a ja mogę Ci w tym pomóc. - znajdowaliśmy się już w moim pokoju. Willy poszedł do łazienki, a ja byłam z Zaynem sama. Bałam się go.
- Co chcesz przez to powiedzieć ? - zapytałam.
- Twoja mama już dawno o Tobie zapomniała. Myślisz, że wysłałaby Cię tutaj, aby Cię uleczyć ?! - zaśmiał się. - To jesteś w błędzie. - dodał. Byłam zaskoczona. 
- Czego ty ode mnie chcesz hmm? Nie znam Cię człowieku, więc zrób mi przysługę i odpierdol się. - prawie wykrzyczałam.
- Ja Cię znam i nie odpierdolę się.. No i uprzedzę Twoje kolejne pytanie.. nie z Willym znam się jakiś tydzień. - powiedział na jednym tchu.
- Kurwa ty jesteś psychiczny. Weź spierdalaj okej? - zrobiłam minę WTF i palcem pokazałam drzwi.
- Okej. Teraz wyjdę, ale jeszcze tutaj wrócę. - podszedł do mnie i musnął mój policzek. Odskoczyłam od niego niczym sarna. Zaśmiał się znowu. Do pokoju wszedł Willy, był sam. 
- Marnie pogadajmy. - zaczął. Usiadłam wygodnie na łóżku i patrzyłam na niego. Nic nie mówił.
- No kurwa powiesz coś w końcu, bo jak nie to do widzenia. - powiedziałam oschle. Usiadł obok mnie i tak z zaskoczenia wtulił się we mnie. Na początku tego nie odwzajemniłam, ale po chwili objęłam go. Nie ma co oszukiwać.. potrzebowałam tego uścisku, tego zapachu. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, pocałowałam go. Poczułam taką potrzebę i to zrobiłam. Odwzajemnił pocałunek. Usłyszeliśmy mocny trzask drzwi i szybko odskoczyłam od chłopaka. Widziałam tylko wychodzącego Zayna. Wyszłam za nim, ale nie było go. Jakby się rozpłynął.





Im więcej komentarzy tym mniej trzeba czekać na rozdział. 

Krótkii.. wiem -.- 

Rozdział nie sprawdzany, więc przepraszam za błędy.

wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 3 "Leave me alone"

(muzyka)
Piątek... czyli dzień odwiedzin.Od odejścia Willy'ego minęły 2 dni. Codziennie płaczę.. przestałam nawet wychodzić z pokoju. Czuję się jakby każdy o mnie zapomniał. Moja matka już się nie odzywa, a Zara? Co jakiś czas przychodzi do mnie do pracy, ale szybko wychodzi z powodu Rose. Nienawidzi jej. Aaa zapomniałabym moja siostra znowu jest z Nathanem. Fajnie nie? Czujecie ten sarkazm? Bo ja tak. On jest pierdolonym draniem. Przyznał się Zarze, że ją zdradzał, a ona mu wybaczyła. Ja nigdy bym nie wybaczyła zdrady. Dla mnie to brak szacunku dla drugiej osoby i tyle. Ale dość już o mojej siostrze. W ośrodku co rusz pojawiają się nowe osobniki. Nawet chcieli mi wcisnąć współlokatorkę, bo podobno jestem osamotniona. Może i jestem, ale co im do tego. Gdyby Willy nie odszedł dalej byłabym uśmiechnięta i z głową podniesioną do góry wstawałabym co ranek. Wiecie jak kto jest kiedy odnajdujesz w drugiej osobie część siebie? Dogadujesz się z nią jak z nikim innym? Traktujesz tą osobę jak własną siostrę lub brata? Tak właśnie miałam, gdy poznałam mojego "przyjaciela". Jak go tylko zobaczyłam, wiedziałam, że to moja bratnia dusza. Zawsze mogłam się wygadać, wypłakać i powygłupiać. Nawet nie wiecie jak mi go brakuje. Jest mi strasznie ciężko, ale muszę żyć dalej. W końcu wyjdę z tego pierdolonego więzienia i wrócę do domu, do rodziny. W sumie można powiedzieć, że nie mam rodziny poza Zarą, bo mama chyba o mnie zapomniała.. nie wiem. Jest 13:34. Nie ma mnie w pracy, ponieważ ma urlop. Mogę odpocząć i wszystko sobie przemyśleć. Okejj czas wstać w końcu, bo ile można leżeć. Obolała zwlokłam się z łóżka i pomaszerowałam do szafy. Wybrałam ten strój i szybko pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam siebie oraz włosy. Ubrałam się, mocno się umalowałam i wróciłam do pokoju. Włosy wyprostowałam na blachę. Kiedy skończyłam się przygotowywać spojrzałam na telefon. Widniała już prawie 15. Miałam nadzieję, że chociaż Rose dziś przyjdzie. Wyszłam na korytarz i postanowiłam iść na stołówkę.. na obiad. Dawno tutaj nie byłam, ale nic się nie zmieniło. Mogłam się tego spodziewać. Podeszłam do kucharki i poprosiłam o posiłek. Wyglądał mniej więcej tak. Zjadłam tylko ziemniaki, a resztę wyjebałam. Fu fu fu fu!!! Ohyda.. Wypiłam herbatę i gdy miałam już wychodzić, do pomieszczenia weszła blondynka. Długie włosy, wyższa ode mnie hmm... uśmiechnęłam się na samą myśl o dziewczynie. To Rose.
- EEEE BLONDZIA! - krzyknęłam zmienionym głosem. Dziewczyna nie wiedząc o co chodzi szybko się odwróciła. Już chciała coś mówić, ale zobaczyła, że się uśmiecham więc zrezygnowała i pognała w moją stronę.
- Maarnie! Heej baby ! Jak dawno Cię nie wiedziałam. Dlaczego nie ma Cię w pracy hmm? - spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem mordercy.
- Rose.. mam urlop. Musze odpocząć, przecież wiesz jaka jest sytuacja - powiedziałam - noo wiesz z kim - szepnęłam rozglądając się czy nikt nas nie podsłuchuje.
- Ahh tak Willy. Kochany Willy. Z tego co mi mówiłaś razem ćpaliście. A teraz Cię zostawił tutaj samą. - mówiła. Zanim się obejrzała już z moich oczu leciały łzy. Szybko je starłam. Na samą myśl o Willym miałam ochotę rozpłakać się jak dziecko. Może to i lepiej, że go nie ma? Przynajmniej już nie zażywam prochów. Wyszłyśmy ze stołówki kierując się do mojego pokoju. W trakcie dużo się rozglądałam. Widziałam jak moi znajomi z ośrodka witają swoje rodziny, a ja? Nic... no właśnie. Moja przyjaciółka mnie tylko odwiedziła, ale w sumie ona jest jak siostra więc mnie też odwiedziła rodzina. Weszłyśmy do sypialni i jebnęłyśmy się na łóżko. Jak morsy.
- Jak się czujesz ? - spytała mnie Rose. Miałam jej powiedzieć, że świat mi się zawalił ale jest okej? Nie dzięki.
- Wszystko ok. - skłamałam. Rose chyba zrozumiała o co chodzi, ponieważ nie drążyła dalej tematu. Po 2 godzinach gadania moja przyjaciółka zaczęła się już zbierać. Szkoda - pomyślałam.
- Serioo? Musisz już iść? Niee.. zostań ze mną! Prooszę - zrobiłam minę zbitego pieska.
- Marnie przecież wiesz, że zaraz muszę zapierdalać do pracy. Mamy dziś sesję w terenie. Masakra. - ciągnęła jęcząc znudzona.
- No wiem wiem. To zmykaj papa. - cmoknęłam ją w policzek i przytuliłam ją jak najmocniej potrafiłam.
- Emm.. Marnie.. Dusisz. - mówiła ledwo łapiąc powietrze. Puściłam ją. Gdy już wychodziła krzyknęłam za nią.
- Kochaaam Cię Bardzo - pomachała i zamknęła drzwi. Znowu sama - powiedziała moja podświadomość. Już się przyzwyczaiłam. Wyszłam z pokoju. Udałam się do świetlicy. A tam zobaczyłam kogo?!?! Liama.. z jakimś chłopakiem, ale to nie był Willy. Co on tutaj robi? Weszłam do pomieszczenia i wszystkie oczy były skierowane na mnie. Na moje policzki wkradł się rumieniec. No czułam się skrępowana. Szybkim krokiem podeszłam do regału na książki. Czułam na sobie czyiś wzrok, ale nie zwracałam uwagi. Wybrałam może z 5 książek i zwróciłam się w kierunku wyjścia. Oglądnęłam się za siebie i zobaczyłam jak Liam wskazuje na mnie palcem i mówi coś do tego drugiego. Dupek - pomyślałam. Wyszłam i biegiem leciałam do mojego pokoju. Założyłam słuchawki na uczy i wczytałam się w książkę o duchach. Była zajebista. Długo ją czytałam. Musiałam zasnąć, bo obudziłam się gdy poczułam, że materac mojego łóżka się ugina. Leniwie otworzyłam oczy i pisnęłam ze strachu. Przede mną siedział Liam. Trzymał w ręku kopertę.





Im mniej komentarzy tym więcej trzeba czekać na nowy rozdział.


Nudny. Tyle ma do powiedzenia -,- Nie podoba mi się. Obiecuję, że następny będzie lepszy i to o wiele. :) To zależy od was i od ilości komentarzy. 

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 2 "Not funny"

(muzyka)
Była już 11:34, a Zary nadal nie było. Za 2 godziny kończę pracę.. w sumie to już skończyłam więc mam wolny czas, dlatego chciałam pogadać z moją siostrą. Zaczęłam przebierać się w ciuchy, które wzięłam na przebranie. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Zara. Stała w progu mojej garderoby i przyglądała mi się. Moja siostrzyczka była ubrana bardzo stylowo. Gdybym jej nie znała pomyślałabym, że ma co najmniej 19 lat. Uśmiechnęłam się na jej widok. Szybko założyłam spodnie i rzuciłam się jej na szyję.
- Cieszę się, że jesteś. - powiedziałam przytulając ją.
- Mów szybko o co chodzi, bo nie chcę widzieć tego skurwiela. - powiedziała bez entuzjazmu.
- Zara.. proszę. Uspokój się okej ? Chcę pogadać.. - powiedziała patrząc na nią - Idziemy na kawę ? - zapytałam po chwili. Nie dałam jej dojść do słowa nawet. Szybko ubrałam płaszczyk, wzięłam torebkę i pociągnęłam siostrę. Wybiegłyśmy tylnym wejściem, żeby mój jakby to nazwać.. hmm. Ochroniarz.. tak to doskonałe określenie nas nie zauważył. Musiałam być tutaj o 13:30. Zawsze po mnie przychodził. Jakby zobaczył, że mnie nie ma zadzwoniłby na policję. Jebany gnojek! Poszłyśmy do kawiarni obok moje miejsca pracy, Taak mam 17 lat i już pracuję. Zmusiło mnie do tego życie. Serio? Skoro chciałam ćpać to musiałam zarabiać, żeby sobie prochy kupować. Gdy wyszłyśmy moją twarz oplótł zimny wiatr, poczułam fajny dreszczyk na plecach. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Zara.. poczekaj ! Trzeba iść na cmentarz do babci. - przypomniałam sobie, że dziś jest rocznica śmierci naszej babci. Japierdoole.
- Kurwa. Masz rację ! Dawaj dzwoń po taksówkę. - krzyknęła.
- Dobrze wiesz, że moje rozmowy są namierzane. Jeżeli użyję telefonu do kontaktu z kimś oprócz ośrodka poza moim "domem" to będę miała przejebane. - przypomniałam jej pewną kwestię.
- Dooobra. Ja dzwonie, ale ty płacisz ! - odparła. Zawsze jest tak, że ja za wszystko płacę. Nie wiem dlaczego skoro ona też zarabia! Ale to moja młodsza siostra.. taki mój obowiązek. Zgodziłam się jak zwykle. 5 minut, 10.. no kurwa ile można czekać ! - wydarłam się. Nareszcie przyjechała.. złom jebany ! - pomyślałam. Wsiadłyśmy. Trwało to może 20 minut. Zapłaciłam należną kwotę i jak z procy wystrzeliłyśmy na grób babci. Była 12:47. Szybko. No w chuj. Witaj Babciu. Strasznie mi Ciebie brakuje. Biorę coraz więcej narkotyków bez opamiętania. - mówiłam w myślach. Poczułam słoną ciecz na policzkach. Od razu starłam to dłonią, aby moja siostra nie zauważyła jak płaczę. Stałyśmy przy grobie gdy nagle zadzwonił telefon Zary. To mama.
- Hej mamuś..Mhhm..Tak jasne...No..Jestem na cmentarzu...Sama, a z kim niby!..No dobra zaraz będę kochaam bardzo pa. - mówiąc to wszystko cały czas parzyła mi prosto w oczy. Gdy się rozłączyła zaczęła swoją przemowę.
- Marnie.. wiesz, że nie mogłam dać Ci porozmawiać z mamą, bo ona od razu by zadzwoniła do ośrodka. Chcę spędzić z Tobą czas.. nawet jeżeli to ma być ta zasrana godzina. - tłumaczyła. Rozumiałam ją. W tym jebanym ośrodku nie mogłam do nikogo dzwonić z rodziny. Jedynie do Willy'ego i pracowników tego więzienia.
- Okej spoko. - odpowiedziałam szorstko i kazałam zadzwonić po taksówkę. Poczekałyśmy jakieś 10 minut i pojechałyśmy do mojej pracy. Dałam Zarze pieniądze, żeby miała czym zapłacić, a sama weszłam od tyłu do budynku, w którym pracowałam. O prooszę 13:30.. jaka punktualna - pomyślałam. Wyszłam drzwiami głównymi i zobaczyłam tego starego dziada. Z całego serca go nienawidziłam. Jak zawsze otworzył mi drzwi do limuzyny, wsiadłam i pojechaliśmy. Szybko tak droga zleciała. Po wejściu do ośrodka poszłam do recepcji zameldować, że już jestem po czym poszłam do pokoju. Miałam ochotę na coś fajnego. Poszłam poszukać mojego przyjaciela, ale nigdzie go nie było. Zapytałam Panią Smith gdzie on jest. Powiedziała, że prawdopodobnie wychodzi z ośrodka na zawsze. Powiedziała też, że Willy jest w świetlicy ze swoim bratem. Kiedy tam weszłam oniemiałam. Stały walizki chłopaka, a on sam siedział i płakał. Szybko podbiegłam do niego i wtuliłam się w zagłębie jego szyi.
- Co się dzieje ? - wyszeptałam przez łzy.
- Wychodzę na stałe. Już tutaj nie wrócę. Przepraszam Marnie. - powiedział głośno. Dosyć spokojnie. Można było wyczuć szczęście. I za grosz smutku kiedy mówił słowa "Przepraszam Marnie". Szybko odepchnęłam go od siebie i wybiegłam. Skręciłam do mojego pokoju. Z szafki nocnej wyciągnęłam żyletkę. Wiem, że to nie najlepszy pomysł, ale on obiecywał, że zawsze będzie ze mną i nigdy mnie nie zostawi. Skierowałam się do łazienki. Obsunęłam się po drzwiach w dół. Pierwsze cięcie. Następne. Było tego dużo. Płakałam. Nikt nie mógł mi pomóc. Wtedy sobie przysięgłam, że nikomu więcej nie zaufam. Wszyscy są tacy sami. Pierdolą, tak jak Willy, że nigdy mnie nie zostawi itp.. a tu proszę. Kolejne rozczarowanie. Nie dam więcej zranić siebie komuś innemu. Usłyszałam głos za drzwiami.
- Marnie. Otwórz. Proszę - to mój przyjaciel.. w sumie to nie chce go znać. Jest śmieciem i już. Nic nie wartym gnojem! Otworzyłam drzwi. Szybkim krokiem go wyminęłam i skierowałam się do siebie do pokoju. Weszłam i jebłam drzwiami jak tylko mogłam. Wzięłam ramkę ze zdjęciem. Byłam na nim ja i Willy. Z całej siły rzuciłam nią w ścianę. Rozjebała się w pizdu. Wtedy drzwi się otworzyły. Wszedł on.. zaraz zaraz.. ze swoim bratem?.
- Wypierdalaj stąd gnoju ! - krzyknęłam na niego. Pewnie jego brat uznał mnie za wariatkę. W dupie to miałam. Willy zrobił krok w moją stronę i stał wtedy twarzą w twarz ze mną. Złapał mnie za rękę i splotł nasze palce. Przytulił mnie do siebie.
- Na zawsze razem. Pamiętasz ? - wyszeptał wprost do mojego ucha. NIEE MARNIE ! NIE MA RAZEM ! JUŻ NIE MA ! Odepchnęłam go od siebie i zajebałam w pysk z całej siły. Jego brat do mnie podbiegł i złapał mnie w talii.
- Uspokój się. ! - krzyczał. Nie będzie mnie jakiś obcy facet dotykał wbrew mojej woli. Zaczęłam krzyczeć.
- Puść mnie ! Pomocy ! Błagam.. - rozpłakałam się jeszcze bardziej. Wtedy do pokoju wtargnęła pielęgniarka. Zobaczyła cała sytuację jak się szarpałam z tym typem.
- Proszę w tej chwili opuścić ośrodek ! - mówiła stanowczo.. wtedy mnie puścił.
- Ale ja tylko..- nie dała mu skończyć.
- W tej chwili Liam ! - krzyknęła w stronę brata Williy'ego. Wyszli oboje. Patrzyłam jak wychodzi. Nawet na mnie nie spojrzał kiedy odchodził. Był wolny, a ja?? Zostałam sama. Sama z tym wszystkim.





5 komentarzy = NEXT <3

Mam nadzieję, że podoba się i wywołał emocje u niektórych. 

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 1 "Who doesn't risk, doesn't win"

włącz to

- Co to jest Marnie ! - krzyczała. CO TO JEST MARNIE! CO TO JEST MARNIE! Jak co noc śni mi się tak sytuacja w domu kiedy mama dowiedziała się prawdy. To trwa już od roku. Przyzwyczaiłam się z tym żyć, bo wiem, że zawiodłam moją mamę. Mój ojciec myśli, że wyjechała robić karierę do New Yorka. Moja rodzicielka nic mu nie powiedziała. Jestem pewna, że gdyby się dowiedział wywaliłby mnie z domu na zbity pysk.
- AAAAAAAAA - obudziłam się z krzykiem. Wtedy do mojego pokoju przybiegł Willy.
- Kurrwa Marnie ! Co się stało.. - mówił zmartwiony.
- To samo co zawsze.. - oznajmiłam. - Masz coś? - dodałam po chwili.
- Jeszcze pytasz. Chodź do łazienki. - oznajmił. Wstałam z łóżka, ubrałam się w ten strój (bez plecaka), chwyciłam chłopaka za rękę i splotłam nasze palce. Zawsze tak chodzimy. Wtedy czuję się bezpieczna. Razem wyszliśmy z mojego pokoju i szybko pobiegliśmy do toalety. Z tylnej kieszeni spodni wyjął woreczek z białym proszkiem w środku. 
- Jestem mile zaskoczona - powiedziałam.
- Chcesz czy nie bo nie mamy czasu. - odpowiedział. Zastanawiałam się, żeby go wnerwić. Udało się. - Kurwa Marnie weź się ogarnij i mów! - krzyknął. Szybko zatkałam mu usta.
- Ciiiiii ! Bo ktoś nas usłyszy ! Jasne, że chcę ! - uciszyłam go. Willy rozsypał kreskę na umywalce, a ja bez wahania wciągnęłam ją nosem. 
- Już czuję, że żyję. - powiedziałam z uśmiechem. Przypomniałam sobie, że dziś idę na sesję. Znowu praca. Zero wolnego ! Cały woreczek poszedł za jednym zamachem. Wróciłam do mojego pokoju i skoczyłam na łóżko. Zaraz do mnie dołączył Willy. Uwielbiam go. Włączyłam laptopa i ogarnęłam twitter, facebooka. Dodałam zdjęcie z Willym i nawet nie widać, że jesteś naćpani.
- Kurwa wyglądam jak pyza ! - krzyczałam stojąc przed lustrem.
- Pierdolisz głupoty. - powiedział chłopak śmiejąc się w niebo głosy. Po chwili ja też się śmiałam i tarzałam po podłodze. W pewnym momencie poczułam się bardzo senna więc wyjebałam Willy'ego z pokoju i położyłam się na łóżku. Zasnęłam. Znowu to samo.. ten sam koszmar. Tylko, że tym razem nie obudziłam się z krzykiem lecz z płaczem. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do lustra. Oczy miałam czerwone i zapłakane. Wyglądałam jak potwór. Czas się ogarnąć, bo zaraz idę na sesję. Przy mojej toaletce zmyłam makijaż i zrobiłam nowy, mocny. Przebrałam się w ten strój i polokowałam włosy w lekkie spirale. Na dworze było dosyć zimno. Zanim wyszłam z ośrodka zameldowałam w recepcji, że wychodzę do pracy. Mam swojego szofera, który zawsze mnie zawozi i przywozi o ustalonej godzinie. Pewnego razu był taki pomysł, żebym uciekła i wróciła do domu. Ale ten stary pryk mnie wyczaił i w porę zabrał do ośrodka. Nigdy mu tego nie wybaczę... on nie wie co to znaczy być tutaj przez rok czasu. Bez przyjaciół, rodziny czy chłopaka, którego nie mam. Może kiedyś.. Droga dłużyła się i dłużyła. Nie miała końca. Dotarłam na miejsce. Sesja miała polegać na pokazaniu nowej bielizny Triumph. Wszystko szło gładko póki moja siostra ze swoim chłopakiem się nie pojawili.
- Marnie ! - krzyknęła Zara z uśmiechem.
- Zara? Co ty tu robisz. - zapytałam przytulając ją. Moja młodsza siostra myśli, że powoli wychodzę z nałogu. Myli się.
- Przyjechałam z Nathanem Cię odwiedzić. - oznajmiła. Nie lubię go, bo wiem, że zdradza Zarę. Związek mojej siostry z Nathanem opiera się na pieniądzach moich rodziców. Zara tego nie rozumie i wmawia sobie, że on ją kocham. Głupia i naiwna - pomyślałam. Wtedy z łazienki w samej bieliźnie wyszła Rose. Będzie się działo. Wiedziałam, że podoba jej się chłopak mojej siostry i wręcz modliłam się aby on zerwał z moją siostrą i był z Rose. Próbowałam za wszelką cenę chronić Zarę, ale ona nigdy mnie nie słuchała.
- Ooo ! Rose - powiedziałam. - Chodź do nas... Zara i Nathan przyjechali. - dodałam z naciskiem na słowo Nathan. Dziewczyna podeszła i przywitała się z Zarą jak i z Nathanem. Dużo rozmawialiśmy, a moja koleżanka robiła maślane oczy do chłopaka mojej siostry. Widać było, że Zara wybuchnie niedługo. Tak było.
- Przestać się na niego gapić szmato - wydarła się wstając z kanapy. -
- O co Tobie chodzi gówniaro... przecież to widać, że Nathan nie interesuje się Tobą. ba nawet nie trzyma Cię za rękę. - powiedziała Rose patrząc zwycięskim wzrokiem na moją siostrę. Zaraz będzie wojna - pomyślałam. Zara spojrzała na swoją dłoń, którą powinien trzymać Nathan. Zobaczyłam jej zaszklone oczy i już wiedziała, że zabolało ją to co powiedziała moja przyjaciółka. Ledwo zdążyłam mrugnąć, a moja młodsza siostra wybiegła, a za nią Nathan.
- Kochanie poczekaj. - powiedział po czym szarpnął ją za nadgarstek.
- Zostaw mnie. Widziałam jak na nią patrzysz. - spojrzała w jego oczy. - Kochasz mnie? - wywaliła prosto z mostu. On nic nie odpowiedział. Skurwiel. - Tak myślałam. A teraz mnie zostaw i leć do tej dziwki. Przeleć ją, a jak Cię zostawi to nawet do mnie nie wracaj. - wydusiła z siebie Zara.
- Z-z-zara kotek to nie tak.. no zaczekaj, proszę... przecież wiesz, że Cię kocham - krzyczał za nią, a ona tylko odwróciła się i pokazała mu dwa środkowe palce.
Szybko napisałam do niej sms.


Do: Zara ;** 
Treść: Przyjdź do mnie o 11. Rose już nie będzie. Kocham Cię i mam nadzieję, że przyjdziesz. Chce pogadać  <3






Czytasz = Komentujesz

Logiczne? Bardzo. 

3 komentarze i dodam następny <3

poniedziałek, 10 lutego 2014

Prolog

(muzyka)
Zastanawiacie się nieraz jak to jest kiedy narkoman zaćpa się do stanu nieprzytomności ? Ja coś o tym wiem. Działo się to w lato 2012. Impreza na plaży trwała w najlepsze. Wszyscy byli już pijani i zjarani ziołem. Stałam na molo i oglądałam zachód słońca gdy podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Chcesz towar ? - zapytał.
- Coo ?!?! niee no coś ty. Ja nie biorę narkotyków. - oznajmiłam.
- Jesteś nie w humorze, a to Ci na pewno pomoże. - podał mi strzykawkę. Pokazał jak to się robi. Na początku się bałam i to cholernie. Pomógł mi. Poczułam mocne ukłucie w nadgarstku. Nie miałam odwagi otworzyć oczu, by na to patrzeć. Z oka poleciała mi łza. Gdy było już po wszystkim oddychałam bardzo szybko... bałam się. Ten chłopak przytulił mnie i odszedł. Od tamtej pory codziennie biorę narkotyki. Stałam się narkomanką. To jest dla mnie jak jedzenie. Strasznie schudłam i zaczęłam dużo przeklinać. Bez opamiętania. Po paru miesiącach zaproponowano mi pracę photomodelki, zgodziłam się. Dobrze zarabiam, a do tego jeszcze rodzice. Dostaję od nich pieniądze. Wtedy się zaczęło... mama zaczęła coś podejrzewać. Pewnego pięknego dnia wróciłam do domu z Zarą. Przed wejściem kazałam jej mnie kryć w razie czego. Pamiętam to jakby zdarzyło się wczoraj. Mama znalazła w moim pokoju prochy.
- Co to jest Marnie !! Wytłumacz mi to !!! - krzyczała.
- Skąd to masz ? - zapytała spokojnie.
- Ty już dobrze wiesz !! - krzyczała cała we łzach. - Jutro jedziesz do ośrodka na odwyk ! Może wtedy się czegoś nauczysz, bo podejrzewam, że bierzesz prochy już od dawna... Masz dopiero 17 lat dziecko... gdzie popełniłam błąd w wychowywaniu Ciebie...- głos się jej łamał z każdą sekundą. Więc podsumowując jestem już od roku na odwyku. Dalej ćpam, pracuję i zarabiam. Wszystko idzie na prochy. Zaprzyjaźniłam się z jednym chłopakiem i razem wciągamy. Nazywa się Willy i jest w moim wieku. On załatwia dragi a ja daje kasę. Jak to się mówi "bez przypału nie ma życia".

Bohaterowie

Marnie Laddy - 19 lat. Źle się uczy i jest narkomanką. W ten nałóg wpadła przez byłe towarzystwo. Nic nie je i ciągle imprezuje. Pracuje jako photomodelka. Jej rodzice są chirurgami i zarabiają dużo pieniędzy. Od roku jest w ośrodku leczenia uzależnień i jak na razie nie planuje z niego wyjść.





Zara Laddy - 17 lat. Młodsza siostra Marnie. Ma chłopaka Nathana. Jest bardzo lubiana w swojej szkole. Jest wokalistką w zespole Paramore.










Rose Black - 20 lat. Przyjaciółka Marnie. Podoba jej się Nathan. Jest photomodelką. Często odwiedza Marnie w ośrodku.

Nathan Stickney - 20 lat. Chłopak Zary. Jeździ na deskorolce. Nie lubi Marnie. Jest z Zarą tylko z jednego powodu - pieniądze.









Zayn Malik - 20 lat. Postrzegany za Bad Boya. Niebezpieczny, wredny. Nie okazuje uczuć.








Liam Payne - 20 lat. Przyjaźni się z Zaynem. Kocha imprezy i alkohol.









Willy Payne - 17 lat. Jest bratem Liama. Od 3 miesięcy jest na odwyku. W tym ośrodku koleguje się tylko z Marnie.


Lea Gwen - 17 lat. Jest tatuażystką. Dziewczyna Willy'ego. Jest byłą Zayna.





Diana (Nana) Simps - 19 lat. Należy do grupy gangsterskiej Dominica. Z pozoru wydaję się niebezpieczna, mściwa i nienawistna ale dla ludzi, których kocha jest troskliwa, czarująca i miła. Ma ciężki charakter. Jest skryta w sobie, nie ufa ludziom. Studiuje. Nie boi się strzelać do ludzi lub z nimi się bić. Jej brata zabił członek innego gangu. Po śmierci Christian'a, dziewczyna wpadła w nałóg. Przez alkohol i narkotyki trafiła na odwyk, z którego szybko się wydostała.


Harry Styles - 19 lat. Członek gangu Dustina. Nie okazuje uczuć i nie wie co to miłość, dopóki nie poznaje Diany. Wydaje się być okrutny i wredny, lecz w środku jest miły i czuły. Jego ojciec zginął w wypadku.










Bohaterzy będą dodawani stopniowo <3