poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 5 "Time for change"

(muzyka)
Minął tydzień od dziwnych odwiedzin Willy'ego... no i Zayna. Jak w każdy piątek siedzę sama w pokoju, ponieważ nikt mnie nie odwiedza. Czuję się z tym okropnie serio. Ten cholerny Zayn zadziałał mi na nerwy, a jego słowa utknęły mi głowie i nie chcą wyjść. "Twoja mama już dawno o Tobie zapomniała. Myślisz, że wysłałaby Cię tutaj, aby Cię uleczyć?! To jesteś w błędzie." Boooże i ten jego śmiech. Ughhh! Jak taki człowiek jak On może żyć na tym świecie. Porażka. Nawet jakby mi mieli zapłacić 1 mln, żebym się z nim zaprzyjaźniła... wyśmiałabym tych ludzi. Ohh dość już o tym debilu. Czas wstać z łóźka i się ubrać. Podeszłam do szafy i wybrałam ten strój. Hahahaha nawet nie wiedziałam, że mam takie mroczne ubrania w szafie. Zrobiłam wysokiego kucyka na głowie oraz dziś wyjątkowo pomalowałam tylko rzęsy. Dziwnie się z tym czuję. W sumie dobrze sprawowałam się przez cały tydzień więc... uwaga uwaga! Staram się o wypisanie mnie ośrodka. Nie biorę już długi czas. Moje zarobione pieniądze przeznaczam na nowe ubrania dla mnie oraz prezenty dla Zary i mamy. Od prawie 14 miesięcy się do mnie nie odzywa.  Jest mi strasznie przykro z tego powodu. A co jeśli Zayn miał rację? Nie noo co ja pierdolę! Bez kitu. Dobra Marnie czas wyjść do ludzi. Wyszłam z pokoju i udałam się w stronę stołówki jak codziennie. Zawsze siedziałam sama, aż do dzisiaj. Już ja dobrze znałam te trzy postacie, które siedziały przy moim stoliku. Willy, Rose i oczywiście Pan JestemNajpiękniejszyNaŚwiecie w skrócie Zayn. I ten oto chłopak chyba spodobał się mojej przyjaciółce. Podeszłam bliżej. Jako pierwszy popatrzyłam mnie Zayn. Raz na nogi, a zaraz w oczy. Wstał z krzesła i podszedł do mnie.
- Marnie.. Skarbie... możemy pogadać? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem. Fuuuj! 
- Przepraszam Marnie jest chwilowo zajęta. Zostaw wiadomość po sygnale PIIIIIIIP! - udałam głupią pocztę z mojego telefonu. Zmarszczył brwi i mocna złapał mnie za nadgarstek. Pociągnął siłą do mojego pokoju. Kurwa silny jest. Wepchnął mnie do pomieszczenia i za nadgarstki przygwoździł do ściany. Syknęłam z bólu. 
- Puść mnie damski bokserze! - wykrzyczałam mu w twarz. On tylko się zaśmiał.
- Słuchaj mnie! Lepiej powiedz swojej przyjaciółeczce, żeby się ode mnie odpierdoliła dobrze Ci radzę! - powiedział równie głośno.
- Nie ma najmniejszego zamiaru. Jej życie, jej sprawa, a teraz puść mnie kretynie, bo zacznę się drzeć. - mówiłam stanowczo.  Udało się puścił mnie. Złapałam odruchowo moje nadgarstki i zaczęłam je rozmasowywać. Już otworzyłam drzwi by wyjść, lecz zostałam pociągnięta do tyłu. Wpadłam wprost na klatkę tego psychola. Czułam jego oddech na szyi. Dreszcze obeszły mnie od góry do dołu. 
- Przyjadę w piątek. - szepnął mi do ucha. Stałam ja sparaliżowana i nie wiedziałam co mam zrobić. Wyszedł. Wypuściłam głośno powietrze. Z miną grobową weszłam do stołówki. Booże niee no nie wierze! Miał sobie iść! Szybko się cofnęłam i wróciłam do pokoju. Szybko się przebrałam i wybiegłam przed budynek ośrodka. Czekałam na mojego kierowcę. Obok mnie znikąd pojawiła się Rose. Już miała mnie o coś pytać kiedy podjechał ten stary pryk.









Dziś taki krótki, ale obiecuję, że jeżeli pod tym rozdziałem będzie 10 komentarzy, następny będzie o wiele dłuższy. Będzie się działo. Powiem Wam tylko tyle, że Marnie wyjdzie z ośrodka. Nie sprawdzałam tego rozdziału więc z góry przepraszam za błędy <3

5 komentarzy:

  1. Wole Willa :) jest kochany <3

    instagram.com/zuzoleczek

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na kolejny rozdział :) Jeżeli nie chcesz bym Cię informowała napisz :)
    http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń