wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 1 "Who doesn't risk, doesn't win"

włącz to

- Co to jest Marnie ! - krzyczała. CO TO JEST MARNIE! CO TO JEST MARNIE! Jak co noc śni mi się tak sytuacja w domu kiedy mama dowiedziała się prawdy. To trwa już od roku. Przyzwyczaiłam się z tym żyć, bo wiem, że zawiodłam moją mamę. Mój ojciec myśli, że wyjechała robić karierę do New Yorka. Moja rodzicielka nic mu nie powiedziała. Jestem pewna, że gdyby się dowiedział wywaliłby mnie z domu na zbity pysk.
- AAAAAAAAA - obudziłam się z krzykiem. Wtedy do mojego pokoju przybiegł Willy.
- Kurrwa Marnie ! Co się stało.. - mówił zmartwiony.
- To samo co zawsze.. - oznajmiłam. - Masz coś? - dodałam po chwili.
- Jeszcze pytasz. Chodź do łazienki. - oznajmił. Wstałam z łóżka, ubrałam się w ten strój (bez plecaka), chwyciłam chłopaka za rękę i splotłam nasze palce. Zawsze tak chodzimy. Wtedy czuję się bezpieczna. Razem wyszliśmy z mojego pokoju i szybko pobiegliśmy do toalety. Z tylnej kieszeni spodni wyjął woreczek z białym proszkiem w środku. 
- Jestem mile zaskoczona - powiedziałam.
- Chcesz czy nie bo nie mamy czasu. - odpowiedział. Zastanawiałam się, żeby go wnerwić. Udało się. - Kurwa Marnie weź się ogarnij i mów! - krzyknął. Szybko zatkałam mu usta.
- Ciiiiii ! Bo ktoś nas usłyszy ! Jasne, że chcę ! - uciszyłam go. Willy rozsypał kreskę na umywalce, a ja bez wahania wciągnęłam ją nosem. 
- Już czuję, że żyję. - powiedziałam z uśmiechem. Przypomniałam sobie, że dziś idę na sesję. Znowu praca. Zero wolnego ! Cały woreczek poszedł za jednym zamachem. Wróciłam do mojego pokoju i skoczyłam na łóżko. Zaraz do mnie dołączył Willy. Uwielbiam go. Włączyłam laptopa i ogarnęłam twitter, facebooka. Dodałam zdjęcie z Willym i nawet nie widać, że jesteś naćpani.
- Kurwa wyglądam jak pyza ! - krzyczałam stojąc przed lustrem.
- Pierdolisz głupoty. - powiedział chłopak śmiejąc się w niebo głosy. Po chwili ja też się śmiałam i tarzałam po podłodze. W pewnym momencie poczułam się bardzo senna więc wyjebałam Willy'ego z pokoju i położyłam się na łóżku. Zasnęłam. Znowu to samo.. ten sam koszmar. Tylko, że tym razem nie obudziłam się z krzykiem lecz z płaczem. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do lustra. Oczy miałam czerwone i zapłakane. Wyglądałam jak potwór. Czas się ogarnąć, bo zaraz idę na sesję. Przy mojej toaletce zmyłam makijaż i zrobiłam nowy, mocny. Przebrałam się w ten strój i polokowałam włosy w lekkie spirale. Na dworze było dosyć zimno. Zanim wyszłam z ośrodka zameldowałam w recepcji, że wychodzę do pracy. Mam swojego szofera, który zawsze mnie zawozi i przywozi o ustalonej godzinie. Pewnego razu był taki pomysł, żebym uciekła i wróciła do domu. Ale ten stary pryk mnie wyczaił i w porę zabrał do ośrodka. Nigdy mu tego nie wybaczę... on nie wie co to znaczy być tutaj przez rok czasu. Bez przyjaciół, rodziny czy chłopaka, którego nie mam. Może kiedyś.. Droga dłużyła się i dłużyła. Nie miała końca. Dotarłam na miejsce. Sesja miała polegać na pokazaniu nowej bielizny Triumph. Wszystko szło gładko póki moja siostra ze swoim chłopakiem się nie pojawili.
- Marnie ! - krzyknęła Zara z uśmiechem.
- Zara? Co ty tu robisz. - zapytałam przytulając ją. Moja młodsza siostra myśli, że powoli wychodzę z nałogu. Myli się.
- Przyjechałam z Nathanem Cię odwiedzić. - oznajmiła. Nie lubię go, bo wiem, że zdradza Zarę. Związek mojej siostry z Nathanem opiera się na pieniądzach moich rodziców. Zara tego nie rozumie i wmawia sobie, że on ją kocham. Głupia i naiwna - pomyślałam. Wtedy z łazienki w samej bieliźnie wyszła Rose. Będzie się działo. Wiedziałam, że podoba jej się chłopak mojej siostry i wręcz modliłam się aby on zerwał z moją siostrą i był z Rose. Próbowałam za wszelką cenę chronić Zarę, ale ona nigdy mnie nie słuchała.
- Ooo ! Rose - powiedziałam. - Chodź do nas... Zara i Nathan przyjechali. - dodałam z naciskiem na słowo Nathan. Dziewczyna podeszła i przywitała się z Zarą jak i z Nathanem. Dużo rozmawialiśmy, a moja koleżanka robiła maślane oczy do chłopaka mojej siostry. Widać było, że Zara wybuchnie niedługo. Tak było.
- Przestać się na niego gapić szmato - wydarła się wstając z kanapy. -
- O co Tobie chodzi gówniaro... przecież to widać, że Nathan nie interesuje się Tobą. ba nawet nie trzyma Cię za rękę. - powiedziała Rose patrząc zwycięskim wzrokiem na moją siostrę. Zaraz będzie wojna - pomyślałam. Zara spojrzała na swoją dłoń, którą powinien trzymać Nathan. Zobaczyłam jej zaszklone oczy i już wiedziała, że zabolało ją to co powiedziała moja przyjaciółka. Ledwo zdążyłam mrugnąć, a moja młodsza siostra wybiegła, a za nią Nathan.
- Kochanie poczekaj. - powiedział po czym szarpnął ją za nadgarstek.
- Zostaw mnie. Widziałam jak na nią patrzysz. - spojrzała w jego oczy. - Kochasz mnie? - wywaliła prosto z mostu. On nic nie odpowiedział. Skurwiel. - Tak myślałam. A teraz mnie zostaw i leć do tej dziwki. Przeleć ją, a jak Cię zostawi to nawet do mnie nie wracaj. - wydusiła z siebie Zara.
- Z-z-zara kotek to nie tak.. no zaczekaj, proszę... przecież wiesz, że Cię kocham - krzyczał za nią, a ona tylko odwróciła się i pokazała mu dwa środkowe palce.
Szybko napisałam do niej sms.


Do: Zara ;** 
Treść: Przyjdź do mnie o 11. Rose już nie będzie. Kocham Cię i mam nadzieję, że przyjdziesz. Chce pogadać  <3






Czytasz = Komentujesz

Logiczne? Bardzo. 

3 komentarze i dodam następny <3

6 komentarzy: