sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 2 "Not funny"

(muzyka)
Była już 11:34, a Zary nadal nie było. Za 2 godziny kończę pracę.. w sumie to już skończyłam więc mam wolny czas, dlatego chciałam pogadać z moją siostrą. Zaczęłam przebierać się w ciuchy, które wzięłam na przebranie. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Zara. Stała w progu mojej garderoby i przyglądała mi się. Moja siostrzyczka była ubrana bardzo stylowo. Gdybym jej nie znała pomyślałabym, że ma co najmniej 19 lat. Uśmiechnęłam się na jej widok. Szybko założyłam spodnie i rzuciłam się jej na szyję.
- Cieszę się, że jesteś. - powiedziałam przytulając ją.
- Mów szybko o co chodzi, bo nie chcę widzieć tego skurwiela. - powiedziała bez entuzjazmu.
- Zara.. proszę. Uspokój się okej ? Chcę pogadać.. - powiedziała patrząc na nią - Idziemy na kawę ? - zapytałam po chwili. Nie dałam jej dojść do słowa nawet. Szybko ubrałam płaszczyk, wzięłam torebkę i pociągnęłam siostrę. Wybiegłyśmy tylnym wejściem, żeby mój jakby to nazwać.. hmm. Ochroniarz.. tak to doskonałe określenie nas nie zauważył. Musiałam być tutaj o 13:30. Zawsze po mnie przychodził. Jakby zobaczył, że mnie nie ma zadzwoniłby na policję. Jebany gnojek! Poszłyśmy do kawiarni obok moje miejsca pracy, Taak mam 17 lat i już pracuję. Zmusiło mnie do tego życie. Serio? Skoro chciałam ćpać to musiałam zarabiać, żeby sobie prochy kupować. Gdy wyszłyśmy moją twarz oplótł zimny wiatr, poczułam fajny dreszczyk na plecach. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Zara.. poczekaj ! Trzeba iść na cmentarz do babci. - przypomniałam sobie, że dziś jest rocznica śmierci naszej babci. Japierdoole.
- Kurwa. Masz rację ! Dawaj dzwoń po taksówkę. - krzyknęła.
- Dobrze wiesz, że moje rozmowy są namierzane. Jeżeli użyję telefonu do kontaktu z kimś oprócz ośrodka poza moim "domem" to będę miała przejebane. - przypomniałam jej pewną kwestię.
- Dooobra. Ja dzwonie, ale ty płacisz ! - odparła. Zawsze jest tak, że ja za wszystko płacę. Nie wiem dlaczego skoro ona też zarabia! Ale to moja młodsza siostra.. taki mój obowiązek. Zgodziłam się jak zwykle. 5 minut, 10.. no kurwa ile można czekać ! - wydarłam się. Nareszcie przyjechała.. złom jebany ! - pomyślałam. Wsiadłyśmy. Trwało to może 20 minut. Zapłaciłam należną kwotę i jak z procy wystrzeliłyśmy na grób babci. Była 12:47. Szybko. No w chuj. Witaj Babciu. Strasznie mi Ciebie brakuje. Biorę coraz więcej narkotyków bez opamiętania. - mówiłam w myślach. Poczułam słoną ciecz na policzkach. Od razu starłam to dłonią, aby moja siostra nie zauważyła jak płaczę. Stałyśmy przy grobie gdy nagle zadzwonił telefon Zary. To mama.
- Hej mamuś..Mhhm..Tak jasne...No..Jestem na cmentarzu...Sama, a z kim niby!..No dobra zaraz będę kochaam bardzo pa. - mówiąc to wszystko cały czas parzyła mi prosto w oczy. Gdy się rozłączyła zaczęła swoją przemowę.
- Marnie.. wiesz, że nie mogłam dać Ci porozmawiać z mamą, bo ona od razu by zadzwoniła do ośrodka. Chcę spędzić z Tobą czas.. nawet jeżeli to ma być ta zasrana godzina. - tłumaczyła. Rozumiałam ją. W tym jebanym ośrodku nie mogłam do nikogo dzwonić z rodziny. Jedynie do Willy'ego i pracowników tego więzienia.
- Okej spoko. - odpowiedziałam szorstko i kazałam zadzwonić po taksówkę. Poczekałyśmy jakieś 10 minut i pojechałyśmy do mojej pracy. Dałam Zarze pieniądze, żeby miała czym zapłacić, a sama weszłam od tyłu do budynku, w którym pracowałam. O prooszę 13:30.. jaka punktualna - pomyślałam. Wyszłam drzwiami głównymi i zobaczyłam tego starego dziada. Z całego serca go nienawidziłam. Jak zawsze otworzył mi drzwi do limuzyny, wsiadłam i pojechaliśmy. Szybko tak droga zleciała. Po wejściu do ośrodka poszłam do recepcji zameldować, że już jestem po czym poszłam do pokoju. Miałam ochotę na coś fajnego. Poszłam poszukać mojego przyjaciela, ale nigdzie go nie było. Zapytałam Panią Smith gdzie on jest. Powiedziała, że prawdopodobnie wychodzi z ośrodka na zawsze. Powiedziała też, że Willy jest w świetlicy ze swoim bratem. Kiedy tam weszłam oniemiałam. Stały walizki chłopaka, a on sam siedział i płakał. Szybko podbiegłam do niego i wtuliłam się w zagłębie jego szyi.
- Co się dzieje ? - wyszeptałam przez łzy.
- Wychodzę na stałe. Już tutaj nie wrócę. Przepraszam Marnie. - powiedział głośno. Dosyć spokojnie. Można było wyczuć szczęście. I za grosz smutku kiedy mówił słowa "Przepraszam Marnie". Szybko odepchnęłam go od siebie i wybiegłam. Skręciłam do mojego pokoju. Z szafki nocnej wyciągnęłam żyletkę. Wiem, że to nie najlepszy pomysł, ale on obiecywał, że zawsze będzie ze mną i nigdy mnie nie zostawi. Skierowałam się do łazienki. Obsunęłam się po drzwiach w dół. Pierwsze cięcie. Następne. Było tego dużo. Płakałam. Nikt nie mógł mi pomóc. Wtedy sobie przysięgłam, że nikomu więcej nie zaufam. Wszyscy są tacy sami. Pierdolą, tak jak Willy, że nigdy mnie nie zostawi itp.. a tu proszę. Kolejne rozczarowanie. Nie dam więcej zranić siebie komuś innemu. Usłyszałam głos za drzwiami.
- Marnie. Otwórz. Proszę - to mój przyjaciel.. w sumie to nie chce go znać. Jest śmieciem i już. Nic nie wartym gnojem! Otworzyłam drzwi. Szybkim krokiem go wyminęłam i skierowałam się do siebie do pokoju. Weszłam i jebłam drzwiami jak tylko mogłam. Wzięłam ramkę ze zdjęciem. Byłam na nim ja i Willy. Z całej siły rzuciłam nią w ścianę. Rozjebała się w pizdu. Wtedy drzwi się otworzyły. Wszedł on.. zaraz zaraz.. ze swoim bratem?.
- Wypierdalaj stąd gnoju ! - krzyknęłam na niego. Pewnie jego brat uznał mnie za wariatkę. W dupie to miałam. Willy zrobił krok w moją stronę i stał wtedy twarzą w twarz ze mną. Złapał mnie za rękę i splotł nasze palce. Przytulił mnie do siebie.
- Na zawsze razem. Pamiętasz ? - wyszeptał wprost do mojego ucha. NIEE MARNIE ! NIE MA RAZEM ! JUŻ NIE MA ! Odepchnęłam go od siebie i zajebałam w pysk z całej siły. Jego brat do mnie podbiegł i złapał mnie w talii.
- Uspokój się. ! - krzyczał. Nie będzie mnie jakiś obcy facet dotykał wbrew mojej woli. Zaczęłam krzyczeć.
- Puść mnie ! Pomocy ! Błagam.. - rozpłakałam się jeszcze bardziej. Wtedy do pokoju wtargnęła pielęgniarka. Zobaczyła cała sytuację jak się szarpałam z tym typem.
- Proszę w tej chwili opuścić ośrodek ! - mówiła stanowczo.. wtedy mnie puścił.
- Ale ja tylko..- nie dała mu skończyć.
- W tej chwili Liam ! - krzyknęła w stronę brata Williy'ego. Wyszli oboje. Patrzyłam jak wychodzi. Nawet na mnie nie spojrzał kiedy odchodził. Był wolny, a ja?? Zostałam sama. Sama z tym wszystkim.





5 komentarzy = NEXT <3

Mam nadzieję, że podoba się i wywołał emocje u niektórych. 

1 komentarz: