(muzyka)
Zastanawiacie się nieraz jak to jest kiedy narkoman zaćpa się do stanu nieprzytomności ? Ja coś o tym wiem. Działo się to w lato 2012. Impreza na plaży trwała w najlepsze. Wszyscy byli już pijani i zjarani ziołem. Stałam na molo i oglądałam zachód słońca gdy podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Chcesz towar ? - zapytał.
- Coo ?!?! niee no coś ty. Ja nie biorę narkotyków. - oznajmiłam.
- Jesteś nie w humorze, a to Ci na pewno pomoże. - podał mi strzykawkę. Pokazał jak to się robi. Na początku się bałam i to cholernie. Pomógł mi. Poczułam mocne ukłucie w nadgarstku. Nie miałam odwagi otworzyć oczu, by na to patrzeć. Z oka poleciała mi łza. Gdy było już po wszystkim oddychałam bardzo szybko... bałam się. Ten chłopak przytulił mnie i odszedł. Od tamtej pory codziennie biorę narkotyki. Stałam się narkomanką. To jest dla mnie jak jedzenie. Strasznie schudłam i zaczęłam dużo przeklinać. Bez opamiętania. Po paru miesiącach zaproponowano mi pracę photomodelki, zgodziłam się. Dobrze zarabiam, a do tego jeszcze rodzice. Dostaję od nich pieniądze. Wtedy się zaczęło... mama zaczęła coś podejrzewać. Pewnego pięknego dnia wróciłam do domu z Zarą. Przed wejściem kazałam jej mnie kryć w razie czego. Pamiętam to jakby zdarzyło się wczoraj. Mama znalazła w moim pokoju prochy.
- Co to jest Marnie !! Wytłumacz mi to !!! - krzyczała.
- Skąd to masz ? - zapytała spokojnie.
- Ty już dobrze wiesz !! - krzyczała cała we łzach. - Jutro jedziesz do ośrodka na odwyk ! Może wtedy się czegoś nauczysz, bo podejrzewam, że bierzesz prochy już od dawna... Masz dopiero 17 lat dziecko... gdzie popełniłam błąd w wychowywaniu Ciebie...- głos się jej łamał z każdą sekundą. Więc podsumowując jestem już od roku na odwyku. Dalej ćpam, pracuję i zarabiam. Wszystko idzie na prochy. Zaprzyjaźniłam się z jednym chłopakiem i razem wciągamy. Nazywa się Willy i jest w moim wieku. On załatwia dragi a ja daje kasę. Jak to się mówi "bez przypału nie ma życia".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz