(muzyka)
Piątek... czyli dzień odwiedzin.Od odejścia Willy'ego minęły 2 dni. Codziennie płaczę.. przestałam nawet wychodzić z pokoju. Czuję się jakby każdy o mnie zapomniał. Moja matka już się nie odzywa, a Zara? Co jakiś czas przychodzi do mnie do pracy, ale szybko wychodzi z powodu Rose. Nienawidzi jej. Aaa zapomniałabym moja siostra znowu jest z Nathanem. Fajnie nie? Czujecie ten sarkazm? Bo ja tak. On jest pierdolonym draniem. Przyznał się Zarze, że ją zdradzał, a ona mu wybaczyła. Ja nigdy bym nie wybaczyła zdrady. Dla mnie to brak szacunku dla drugiej osoby i tyle. Ale dość już o mojej siostrze. W ośrodku co rusz pojawiają się nowe osobniki. Nawet chcieli mi wcisnąć współlokatorkę, bo podobno jestem osamotniona. Może i jestem, ale co im do tego. Gdyby Willy nie odszedł dalej byłabym uśmiechnięta i z głową podniesioną do góry wstawałabym co ranek. Wiecie jak kto jest kiedy odnajdujesz w drugiej osobie część siebie? Dogadujesz się z nią jak z nikim innym? Traktujesz tą osobę jak własną siostrę lub brata? Tak właśnie miałam, gdy poznałam mojego "przyjaciela". Jak go tylko zobaczyłam, wiedziałam, że to moja bratnia dusza. Zawsze mogłam się wygadać, wypłakać i powygłupiać. Nawet nie wiecie jak mi go brakuje. Jest mi strasznie ciężko, ale muszę żyć dalej. W końcu wyjdę z tego pierdolonego więzienia i wrócę do domu, do rodziny. W sumie można powiedzieć, że nie mam rodziny poza Zarą, bo mama chyba o mnie zapomniała.. nie wiem. Jest 13:34. Nie ma mnie w pracy, ponieważ ma urlop. Mogę odpocząć i wszystko sobie przemyśleć. Okejj czas wstać w końcu, bo ile można leżeć. Obolała zwlokłam się z łóżka i pomaszerowałam do szafy. Wybrałam ten strój i szybko pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam siebie oraz włosy. Ubrałam się, mocno się umalowałam i wróciłam do pokoju. Włosy wyprostowałam na blachę. Kiedy skończyłam się przygotowywać spojrzałam na telefon. Widniała już prawie 15. Miałam nadzieję, że chociaż Rose dziś przyjdzie. Wyszłam na korytarz i postanowiłam iść na stołówkę.. na obiad. Dawno tutaj nie byłam, ale nic się nie zmieniło. Mogłam się tego spodziewać. Podeszłam do kucharki i poprosiłam o posiłek. Wyglądał mniej więcej tak. Zjadłam tylko ziemniaki, a resztę wyjebałam. Fu fu fu fu!!! Ohyda.. Wypiłam herbatę i gdy miałam już wychodzić, do pomieszczenia weszła blondynka. Długie włosy, wyższa ode mnie hmm... uśmiechnęłam się na samą myśl o dziewczynie. To Rose.
- EEEE BLONDZIA! - krzyknęłam zmienionym głosem. Dziewczyna nie wiedząc o co chodzi szybko się odwróciła. Już chciała coś mówić, ale zobaczyła, że się uśmiecham więc zrezygnowała i pognała w moją stronę.
- Maarnie! Heej baby ! Jak dawno Cię nie wiedziałam. Dlaczego nie ma Cię w pracy hmm? - spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem mordercy.
- Rose.. mam urlop. Musze odpocząć, przecież wiesz jaka jest sytuacja - powiedziałam - noo wiesz z kim - szepnęłam rozglądając się czy nikt nas nie podsłuchuje.
- Ahh tak Willy. Kochany Willy. Z tego co mi mówiłaś razem ćpaliście. A teraz Cię zostawił tutaj samą. - mówiła. Zanim się obejrzała już z moich oczu leciały łzy. Szybko je starłam. Na samą myśl o Willym miałam ochotę rozpłakać się jak dziecko. Może to i lepiej, że go nie ma? Przynajmniej już nie zażywam prochów. Wyszłyśmy ze stołówki kierując się do mojego pokoju. W trakcie dużo się rozglądałam. Widziałam jak moi znajomi z ośrodka witają swoje rodziny, a ja? Nic... no właśnie. Moja przyjaciółka mnie tylko odwiedziła, ale w sumie ona jest jak siostra więc mnie też odwiedziła rodzina. Weszłyśmy do sypialni i jebnęłyśmy się na łóżko. Jak morsy.
- Jak się czujesz ? - spytała mnie Rose. Miałam jej powiedzieć, że świat mi się zawalił ale jest okej? Nie dzięki.
- Wszystko ok. - skłamałam. Rose chyba zrozumiała o co chodzi, ponieważ nie drążyła dalej tematu. Po 2 godzinach gadania moja przyjaciółka zaczęła się już zbierać. Szkoda - pomyślałam.
- Serioo? Musisz już iść? Niee.. zostań ze mną! Prooszę - zrobiłam minę zbitego pieska.
- Marnie przecież wiesz, że zaraz muszę zapierdalać do pracy. Mamy dziś sesję w terenie. Masakra. - ciągnęła jęcząc znudzona.
- No wiem wiem. To zmykaj papa. - cmoknęłam ją w policzek i przytuliłam ją jak najmocniej potrafiłam.
- Emm.. Marnie.. Dusisz. - mówiła ledwo łapiąc powietrze. Puściłam ją. Gdy już wychodziła krzyknęłam za nią.
- Kochaaam Cię Bardzo - pomachała i zamknęła drzwi. Znowu sama - powiedziała moja podświadomość. Już się przyzwyczaiłam. Wyszłam z pokoju. Udałam się do świetlicy. A tam zobaczyłam kogo?!?! Liama.. z jakimś chłopakiem, ale to nie był Willy. Co on tutaj robi? Weszłam do pomieszczenia i wszystkie oczy były skierowane na mnie. Na moje policzki wkradł się rumieniec. No czułam się skrępowana. Szybkim krokiem podeszłam do regału na książki. Czułam na sobie czyiś wzrok, ale nie zwracałam uwagi. Wybrałam może z 5 książek i zwróciłam się w kierunku wyjścia. Oglądnęłam się za siebie i zobaczyłam jak Liam wskazuje na mnie palcem i mówi coś do tego drugiego. Dupek - pomyślałam. Wyszłam i biegiem leciałam do mojego pokoju. Założyłam słuchawki na uczy i wczytałam się w książkę o duchach. Była zajebista. Długo ją czytałam. Musiałam zasnąć, bo obudziłam się gdy poczułam, że materac mojego łóżka się ugina. Leniwie otworzyłam oczy i pisnęłam ze strachu. Przede mną siedział Liam. Trzymał w ręku kopertę.
Im mniej komentarzy tym więcej trzeba czekać na nowy rozdział.
Nudny. Tyle ma do powiedzenia -,- Nie podoba mi się. Obiecuję, że następny będzie lepszy i to o wiele. :) To zależy od was i od ilości komentarzy.
wtorek, 25 lutego 2014
sobota, 15 lutego 2014
Rozdział 2 "Not funny"
Była już 11:34, a Zary nadal nie było. Za 2 godziny kończę pracę.. w sumie to już skończyłam więc mam wolny czas, dlatego chciałam pogadać z moją siostrą. Zaczęłam przebierać się w ciuchy, które wzięłam na przebranie. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Zara. Stała w progu mojej garderoby i przyglądała mi się. Moja siostrzyczka była ubrana bardzo stylowo. Gdybym jej nie znała pomyślałabym, że ma co najmniej 19 lat. Uśmiechnęłam się na jej widok. Szybko założyłam spodnie i rzuciłam się jej na szyję.
- Cieszę się, że jesteś. - powiedziałam przytulając ją.
- Mów szybko o co chodzi, bo nie chcę widzieć tego skurwiela. - powiedziała bez entuzjazmu.
- Zara.. proszę. Uspokój się okej ? Chcę pogadać.. - powiedziała patrząc na nią - Idziemy na kawę ? - zapytałam po chwili. Nie dałam jej dojść do słowa nawet. Szybko ubrałam płaszczyk, wzięłam torebkę i pociągnęłam siostrę. Wybiegłyśmy tylnym wejściem, żeby mój jakby to nazwać.. hmm. Ochroniarz.. tak to doskonałe określenie nas nie zauważył. Musiałam być tutaj o 13:30. Zawsze po mnie przychodził. Jakby zobaczył, że mnie nie ma zadzwoniłby na policję. Jebany gnojek! Poszłyśmy do kawiarni obok moje miejsca pracy, Taak mam 17 lat i już pracuję. Zmusiło mnie do tego życie. Serio? Skoro chciałam ćpać to musiałam zarabiać, żeby sobie prochy kupować. Gdy wyszłyśmy moją twarz oplótł zimny wiatr, poczułam fajny dreszczyk na plecach. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Zara.. poczekaj ! Trzeba iść na cmentarz do babci. - przypomniałam sobie, że dziś jest rocznica śmierci naszej babci. Japierdoole.
- Kurwa. Masz rację ! Dawaj dzwoń po taksówkę. - krzyknęła.
- Dobrze wiesz, że moje rozmowy są namierzane. Jeżeli użyję telefonu do kontaktu z kimś oprócz ośrodka poza moim "domem" to będę miała przejebane. - przypomniałam jej pewną kwestię.
- Dooobra. Ja dzwonie, ale ty płacisz ! - odparła. Zawsze jest tak, że ja za wszystko płacę. Nie wiem dlaczego skoro ona też zarabia! Ale to moja młodsza siostra.. taki mój obowiązek. Zgodziłam się jak zwykle. 5 minut, 10.. no kurwa ile można czekać ! - wydarłam się. Nareszcie przyjechała.. złom jebany ! - pomyślałam. Wsiadłyśmy. Trwało to może 20 minut. Zapłaciłam należną kwotę i jak z procy wystrzeliłyśmy na grób babci. Była 12:47. Szybko. No w chuj. Witaj Babciu. Strasznie mi Ciebie brakuje. Biorę coraz więcej narkotyków bez opamiętania. - mówiłam w myślach. Poczułam słoną ciecz na policzkach. Od razu starłam to dłonią, aby moja siostra nie zauważyła jak płaczę. Stałyśmy przy grobie gdy nagle zadzwonił telefon Zary. To mama.
- Hej mamuś..Mhhm..Tak jasne...No..Jestem na cmentarzu...Sama, a z kim niby!..No dobra zaraz będę kochaam bardzo pa. - mówiąc to wszystko cały czas parzyła mi prosto w oczy. Gdy się rozłączyła zaczęła swoją przemowę.
- Marnie.. wiesz, że nie mogłam dać Ci porozmawiać z mamą, bo ona od razu by zadzwoniła do ośrodka. Chcę spędzić z Tobą czas.. nawet jeżeli to ma być ta zasrana godzina. - tłumaczyła. Rozumiałam ją. W tym jebanym ośrodku nie mogłam do nikogo dzwonić z rodziny. Jedynie do Willy'ego i pracowników tego więzienia.
- Okej spoko. - odpowiedziałam szorstko i kazałam zadzwonić po taksówkę. Poczekałyśmy jakieś 10 minut i pojechałyśmy do mojej pracy. Dałam Zarze pieniądze, żeby miała czym zapłacić, a sama weszłam od tyłu do budynku, w którym pracowałam. O prooszę 13:30.. jaka punktualna - pomyślałam. Wyszłam drzwiami głównymi i zobaczyłam tego starego dziada. Z całego serca go nienawidziłam. Jak zawsze otworzył mi drzwi do limuzyny, wsiadłam i pojechaliśmy. Szybko tak droga zleciała. Po wejściu do ośrodka poszłam do recepcji zameldować, że już jestem po czym poszłam do pokoju. Miałam ochotę na coś fajnego. Poszłam poszukać mojego przyjaciela, ale nigdzie go nie było. Zapytałam Panią Smith gdzie on jest. Powiedziała, że prawdopodobnie wychodzi z ośrodka na zawsze. Powiedziała też, że Willy jest w świetlicy ze swoim bratem. Kiedy tam weszłam oniemiałam. Stały walizki chłopaka, a on sam siedział i płakał. Szybko podbiegłam do niego i wtuliłam się w zagłębie jego szyi.
- Co się dzieje ? - wyszeptałam przez łzy.
- Wychodzę na stałe. Już tutaj nie wrócę. Przepraszam Marnie. - powiedział głośno. Dosyć spokojnie. Można było wyczuć szczęście. I za grosz smutku kiedy mówił słowa "Przepraszam Marnie". Szybko odepchnęłam go od siebie i wybiegłam. Skręciłam do mojego pokoju. Z szafki nocnej wyciągnęłam żyletkę. Wiem, że to nie najlepszy pomysł, ale on obiecywał, że zawsze będzie ze mną i nigdy mnie nie zostawi. Skierowałam się do łazienki. Obsunęłam się po drzwiach w dół. Pierwsze cięcie. Następne. Było tego dużo. Płakałam. Nikt nie mógł mi pomóc. Wtedy sobie przysięgłam, że nikomu więcej nie zaufam. Wszyscy są tacy sami. Pierdolą, tak jak Willy, że nigdy mnie nie zostawi itp.. a tu proszę. Kolejne rozczarowanie. Nie dam więcej zranić siebie komuś innemu. Usłyszałam głos za drzwiami.
- Marnie. Otwórz. Proszę - to mój przyjaciel.. w sumie to nie chce go znać. Jest śmieciem i już. Nic nie wartym gnojem! Otworzyłam drzwi. Szybkim krokiem go wyminęłam i skierowałam się do siebie do pokoju. Weszłam i jebłam drzwiami jak tylko mogłam. Wzięłam ramkę ze zdjęciem. Byłam na nim ja i Willy. Z całej siły rzuciłam nią w ścianę. Rozjebała się w pizdu. Wtedy drzwi się otworzyły. Wszedł on.. zaraz zaraz.. ze swoim bratem?.
- Wypierdalaj stąd gnoju ! - krzyknęłam na niego. Pewnie jego brat uznał mnie za wariatkę. W dupie to miałam. Willy zrobił krok w moją stronę i stał wtedy twarzą w twarz ze mną. Złapał mnie za rękę i splotł nasze palce. Przytulił mnie do siebie.
- Na zawsze razem. Pamiętasz ? - wyszeptał wprost do mojego ucha. NIEE MARNIE ! NIE MA RAZEM ! JUŻ NIE MA ! Odepchnęłam go od siebie i zajebałam w pysk z całej siły. Jego brat do mnie podbiegł i złapał mnie w talii.
- Uspokój się. ! - krzyczał. Nie będzie mnie jakiś obcy facet dotykał wbrew mojej woli. Zaczęłam krzyczeć.
- Puść mnie ! Pomocy ! Błagam.. - rozpłakałam się jeszcze bardziej. Wtedy do pokoju wtargnęła pielęgniarka. Zobaczyła cała sytuację jak się szarpałam z tym typem.
- Proszę w tej chwili opuścić ośrodek ! - mówiła stanowczo.. wtedy mnie puścił.
- Ale ja tylko..- nie dała mu skończyć.
- W tej chwili Liam ! - krzyknęła w stronę brata Williy'ego. Wyszli oboje. Patrzyłam jak wychodzi. Nawet na mnie nie spojrzał kiedy odchodził. Był wolny, a ja?? Zostałam sama. Sama z tym wszystkim.
5 komentarzy = NEXT <3
Mam nadzieję, że podoba się i wywołał emocje u niektórych.
wtorek, 11 lutego 2014
Rozdział 1 "Who doesn't risk, doesn't win"
- Co to jest Marnie ! - krzyczała. CO TO JEST MARNIE! CO TO JEST MARNIE! Jak co noc śni mi się tak sytuacja w domu kiedy mama dowiedziała się prawdy. To trwa już od roku. Przyzwyczaiłam się z tym żyć, bo wiem, że zawiodłam moją mamę. Mój ojciec myśli, że wyjechała robić karierę do New Yorka. Moja rodzicielka nic mu nie powiedziała. Jestem pewna, że gdyby się dowiedział wywaliłby mnie z domu na zbity pysk.
- AAAAAAAAA - obudziłam się z krzykiem. Wtedy do mojego pokoju przybiegł Willy.
- Kurrwa Marnie ! Co się stało.. - mówił zmartwiony.
- To samo co zawsze.. - oznajmiłam. - Masz coś? - dodałam po chwili.
- Jeszcze pytasz. Chodź do łazienki. - oznajmił. Wstałam z łóżka, ubrałam się w ten strój (bez plecaka), chwyciłam chłopaka za rękę i splotłam nasze palce. Zawsze tak chodzimy. Wtedy czuję się bezpieczna. Razem wyszliśmy z mojego pokoju i szybko pobiegliśmy do toalety. Z tylnej kieszeni spodni wyjął woreczek z białym proszkiem w środku.
- Jestem mile zaskoczona - powiedziałam.
- Chcesz czy nie bo nie mamy czasu. - odpowiedział. Zastanawiałam się, żeby go wnerwić. Udało się. - Kurwa Marnie weź się ogarnij i mów! - krzyknął. Szybko zatkałam mu usta.
- Ciiiiii ! Bo ktoś nas usłyszy ! Jasne, że chcę ! - uciszyłam go. Willy rozsypał kreskę na umywalce, a ja bez wahania wciągnęłam ją nosem.
- Już czuję, że żyję. - powiedziałam z uśmiechem. Przypomniałam sobie, że dziś idę na sesję. Znowu praca. Zero wolnego ! Cały woreczek poszedł za jednym zamachem. Wróciłam do mojego pokoju i skoczyłam na łóżko. Zaraz do mnie dołączył Willy. Uwielbiam go. Włączyłam laptopa i ogarnęłam twitter, facebooka. Dodałam zdjęcie z Willym i nawet nie widać, że jesteś naćpani.
- Kurwa wyglądam jak pyza ! - krzyczałam stojąc przed lustrem.
- Pierdolisz głupoty. - powiedział chłopak śmiejąc się w niebo głosy. Po chwili ja też się śmiałam i tarzałam po podłodze. W pewnym momencie poczułam się bardzo senna więc wyjebałam Willy'ego z pokoju i położyłam się na łóżku. Zasnęłam. Znowu to samo.. ten sam koszmar. Tylko, że tym razem nie obudziłam się z krzykiem lecz z płaczem. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do lustra. Oczy miałam czerwone i zapłakane. Wyglądałam jak potwór. Czas się ogarnąć, bo zaraz idę na sesję. Przy mojej toaletce zmyłam makijaż i zrobiłam nowy, mocny. Przebrałam się w ten strój i polokowałam włosy w lekkie spirale. Na dworze było dosyć zimno. Zanim wyszłam z ośrodka zameldowałam w recepcji, że wychodzę do pracy. Mam swojego szofera, który zawsze mnie zawozi i przywozi o ustalonej godzinie. Pewnego razu był taki pomysł, żebym uciekła i wróciła do domu. Ale ten stary pryk mnie wyczaił i w porę zabrał do ośrodka. Nigdy mu tego nie wybaczę... on nie wie co to znaczy być tutaj przez rok czasu. Bez przyjaciół, rodziny czy chłopaka, którego nie mam. Może kiedyś.. Droga dłużyła się i dłużyła. Nie miała końca. Dotarłam na miejsce. Sesja miała polegać na pokazaniu nowej bielizny Triumph. Wszystko szło gładko póki moja siostra ze swoim chłopakiem się nie pojawili.
- Marnie ! - krzyknęła Zara z uśmiechem.
- Zara? Co ty tu robisz. - zapytałam przytulając ją. Moja młodsza siostra myśli, że powoli wychodzę z nałogu. Myli się.
- Przyjechałam z Nathanem Cię odwiedzić. - oznajmiła. Nie lubię go, bo wiem, że zdradza Zarę. Związek mojej siostry z Nathanem opiera się na pieniądzach moich rodziców. Zara tego nie rozumie i wmawia sobie, że on ją kocham. Głupia i naiwna - pomyślałam. Wtedy z łazienki w samej bieliźnie wyszła Rose. Będzie się działo. Wiedziałam, że podoba jej się chłopak mojej siostry i wręcz modliłam się aby on zerwał z moją siostrą i był z Rose. Próbowałam za wszelką cenę chronić Zarę, ale ona nigdy mnie nie słuchała.
- Ooo ! Rose - powiedziałam. - Chodź do nas... Zara i Nathan przyjechali. - dodałam z naciskiem na słowo Nathan. Dziewczyna podeszła i przywitała się z Zarą jak i z Nathanem. Dużo rozmawialiśmy, a moja koleżanka robiła maślane oczy do chłopaka mojej siostry. Widać było, że Zara wybuchnie niedługo. Tak było.
- Przestać się na niego gapić szmato - wydarła się wstając z kanapy. -
- O co Tobie chodzi gówniaro... przecież to widać, że Nathan nie interesuje się Tobą. ba nawet nie trzyma Cię za rękę. - powiedziała Rose patrząc zwycięskim wzrokiem na moją siostrę. Zaraz będzie wojna - pomyślałam. Zara spojrzała na swoją dłoń, którą powinien trzymać Nathan. Zobaczyłam jej zaszklone oczy i już wiedziała, że zabolało ją to co powiedziała moja przyjaciółka. Ledwo zdążyłam mrugnąć, a moja młodsza siostra wybiegła, a za nią Nathan.
- Kochanie poczekaj. - powiedział po czym szarpnął ją za nadgarstek.
- Zostaw mnie. Widziałam jak na nią patrzysz. - spojrzała w jego oczy. - Kochasz mnie? - wywaliła prosto z mostu. On nic nie odpowiedział. Skurwiel. - Tak myślałam. A teraz mnie zostaw i leć do tej dziwki. Przeleć ją, a jak Cię zostawi to nawet do mnie nie wracaj. - wydusiła z siebie Zara.
- Z-z-zara kotek to nie tak.. no zaczekaj, proszę... przecież wiesz, że Cię kocham - krzyczał za nią, a ona tylko odwróciła się i pokazała mu dwa środkowe palce.
- Kurwa wyglądam jak pyza ! - krzyczałam stojąc przed lustrem.
- Pierdolisz głupoty. - powiedział chłopak śmiejąc się w niebo głosy. Po chwili ja też się śmiałam i tarzałam po podłodze. W pewnym momencie poczułam się bardzo senna więc wyjebałam Willy'ego z pokoju i położyłam się na łóżku. Zasnęłam. Znowu to samo.. ten sam koszmar. Tylko, że tym razem nie obudziłam się z krzykiem lecz z płaczem. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do lustra. Oczy miałam czerwone i zapłakane. Wyglądałam jak potwór. Czas się ogarnąć, bo zaraz idę na sesję. Przy mojej toaletce zmyłam makijaż i zrobiłam nowy, mocny. Przebrałam się w ten strój i polokowałam włosy w lekkie spirale. Na dworze było dosyć zimno. Zanim wyszłam z ośrodka zameldowałam w recepcji, że wychodzę do pracy. Mam swojego szofera, który zawsze mnie zawozi i przywozi o ustalonej godzinie. Pewnego razu był taki pomysł, żebym uciekła i wróciła do domu. Ale ten stary pryk mnie wyczaił i w porę zabrał do ośrodka. Nigdy mu tego nie wybaczę... on nie wie co to znaczy być tutaj przez rok czasu. Bez przyjaciół, rodziny czy chłopaka, którego nie mam. Może kiedyś.. Droga dłużyła się i dłużyła. Nie miała końca. Dotarłam na miejsce. Sesja miała polegać na pokazaniu nowej bielizny Triumph. Wszystko szło gładko póki moja siostra ze swoim chłopakiem się nie pojawili.
- Marnie ! - krzyknęła Zara z uśmiechem.
- Zara? Co ty tu robisz. - zapytałam przytulając ją. Moja młodsza siostra myśli, że powoli wychodzę z nałogu. Myli się.
- Przyjechałam z Nathanem Cię odwiedzić. - oznajmiła. Nie lubię go, bo wiem, że zdradza Zarę. Związek mojej siostry z Nathanem opiera się na pieniądzach moich rodziców. Zara tego nie rozumie i wmawia sobie, że on ją kocham. Głupia i naiwna - pomyślałam. Wtedy z łazienki w samej bieliźnie wyszła Rose. Będzie się działo. Wiedziałam, że podoba jej się chłopak mojej siostry i wręcz modliłam się aby on zerwał z moją siostrą i był z Rose. Próbowałam za wszelką cenę chronić Zarę, ale ona nigdy mnie nie słuchała.
- Ooo ! Rose - powiedziałam. - Chodź do nas... Zara i Nathan przyjechali. - dodałam z naciskiem na słowo Nathan. Dziewczyna podeszła i przywitała się z Zarą jak i z Nathanem. Dużo rozmawialiśmy, a moja koleżanka robiła maślane oczy do chłopaka mojej siostry. Widać było, że Zara wybuchnie niedługo. Tak było.
- Przestać się na niego gapić szmato - wydarła się wstając z kanapy. -
- O co Tobie chodzi gówniaro... przecież to widać, że Nathan nie interesuje się Tobą. ba nawet nie trzyma Cię za rękę. - powiedziała Rose patrząc zwycięskim wzrokiem na moją siostrę. Zaraz będzie wojna - pomyślałam. Zara spojrzała na swoją dłoń, którą powinien trzymać Nathan. Zobaczyłam jej zaszklone oczy i już wiedziała, że zabolało ją to co powiedziała moja przyjaciółka. Ledwo zdążyłam mrugnąć, a moja młodsza siostra wybiegła, a za nią Nathan.
- Kochanie poczekaj. - powiedział po czym szarpnął ją za nadgarstek.
- Zostaw mnie. Widziałam jak na nią patrzysz. - spojrzała w jego oczy. - Kochasz mnie? - wywaliła prosto z mostu. On nic nie odpowiedział. Skurwiel. - Tak myślałam. A teraz mnie zostaw i leć do tej dziwki. Przeleć ją, a jak Cię zostawi to nawet do mnie nie wracaj. - wydusiła z siebie Zara.
- Z-z-zara kotek to nie tak.. no zaczekaj, proszę... przecież wiesz, że Cię kocham - krzyczał za nią, a ona tylko odwróciła się i pokazała mu dwa środkowe palce.
Szybko napisałam do niej sms.
Do: Zara ;**
Treść: Przyjdź do mnie o 11. Rose już nie będzie. Kocham Cię i mam nadzieję, że przyjdziesz. Chce pogadać <3
Czytasz = Komentujesz
Logiczne? Bardzo.
3 komentarze i dodam następny <3
Do: Zara ;**
Treść: Przyjdź do mnie o 11. Rose już nie będzie. Kocham Cię i mam nadzieję, że przyjdziesz. Chce pogadać <3
Czytasz = Komentujesz
Logiczne? Bardzo.
3 komentarze i dodam następny <3
poniedziałek, 10 lutego 2014
Prolog
(muzyka)
Zastanawiacie się nieraz jak to jest kiedy narkoman zaćpa się do stanu nieprzytomności ? Ja coś o tym wiem. Działo się to w lato 2012. Impreza na plaży trwała w najlepsze. Wszyscy byli już pijani i zjarani ziołem. Stałam na molo i oglądałam zachód słońca gdy podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Chcesz towar ? - zapytał.
- Coo ?!?! niee no coś ty. Ja nie biorę narkotyków. - oznajmiłam.
- Jesteś nie w humorze, a to Ci na pewno pomoże. - podał mi strzykawkę. Pokazał jak to się robi. Na początku się bałam i to cholernie. Pomógł mi. Poczułam mocne ukłucie w nadgarstku. Nie miałam odwagi otworzyć oczu, by na to patrzeć. Z oka poleciała mi łza. Gdy było już po wszystkim oddychałam bardzo szybko... bałam się. Ten chłopak przytulił mnie i odszedł. Od tamtej pory codziennie biorę narkotyki. Stałam się narkomanką. To jest dla mnie jak jedzenie. Strasznie schudłam i zaczęłam dużo przeklinać. Bez opamiętania. Po paru miesiącach zaproponowano mi pracę photomodelki, zgodziłam się. Dobrze zarabiam, a do tego jeszcze rodzice. Dostaję od nich pieniądze. Wtedy się zaczęło... mama zaczęła coś podejrzewać. Pewnego pięknego dnia wróciłam do domu z Zarą. Przed wejściem kazałam jej mnie kryć w razie czego. Pamiętam to jakby zdarzyło się wczoraj. Mama znalazła w moim pokoju prochy.
- Co to jest Marnie !! Wytłumacz mi to !!! - krzyczała.
- Skąd to masz ? - zapytała spokojnie.
- Ty już dobrze wiesz !! - krzyczała cała we łzach. - Jutro jedziesz do ośrodka na odwyk ! Może wtedy się czegoś nauczysz, bo podejrzewam, że bierzesz prochy już od dawna... Masz dopiero 17 lat dziecko... gdzie popełniłam błąd w wychowywaniu Ciebie...- głos się jej łamał z każdą sekundą. Więc podsumowując jestem już od roku na odwyku. Dalej ćpam, pracuję i zarabiam. Wszystko idzie na prochy. Zaprzyjaźniłam się z jednym chłopakiem i razem wciągamy. Nazywa się Willy i jest w moim wieku. On załatwia dragi a ja daje kasę. Jak to się mówi "bez przypału nie ma życia".
Zastanawiacie się nieraz jak to jest kiedy narkoman zaćpa się do stanu nieprzytomności ? Ja coś o tym wiem. Działo się to w lato 2012. Impreza na plaży trwała w najlepsze. Wszyscy byli już pijani i zjarani ziołem. Stałam na molo i oglądałam zachód słońca gdy podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Chcesz towar ? - zapytał.
- Coo ?!?! niee no coś ty. Ja nie biorę narkotyków. - oznajmiłam.
- Jesteś nie w humorze, a to Ci na pewno pomoże. - podał mi strzykawkę. Pokazał jak to się robi. Na początku się bałam i to cholernie. Pomógł mi. Poczułam mocne ukłucie w nadgarstku. Nie miałam odwagi otworzyć oczu, by na to patrzeć. Z oka poleciała mi łza. Gdy było już po wszystkim oddychałam bardzo szybko... bałam się. Ten chłopak przytulił mnie i odszedł. Od tamtej pory codziennie biorę narkotyki. Stałam się narkomanką. To jest dla mnie jak jedzenie. Strasznie schudłam i zaczęłam dużo przeklinać. Bez opamiętania. Po paru miesiącach zaproponowano mi pracę photomodelki, zgodziłam się. Dobrze zarabiam, a do tego jeszcze rodzice. Dostaję od nich pieniądze. Wtedy się zaczęło... mama zaczęła coś podejrzewać. Pewnego pięknego dnia wróciłam do domu z Zarą. Przed wejściem kazałam jej mnie kryć w razie czego. Pamiętam to jakby zdarzyło się wczoraj. Mama znalazła w moim pokoju prochy.
- Co to jest Marnie !! Wytłumacz mi to !!! - krzyczała.
- Skąd to masz ? - zapytała spokojnie.
- Ty już dobrze wiesz !! - krzyczała cała we łzach. - Jutro jedziesz do ośrodka na odwyk ! Może wtedy się czegoś nauczysz, bo podejrzewam, że bierzesz prochy już od dawna... Masz dopiero 17 lat dziecko... gdzie popełniłam błąd w wychowywaniu Ciebie...- głos się jej łamał z każdą sekundą. Więc podsumowując jestem już od roku na odwyku. Dalej ćpam, pracuję i zarabiam. Wszystko idzie na prochy. Zaprzyjaźniłam się z jednym chłopakiem i razem wciągamy. Nazywa się Willy i jest w moim wieku. On załatwia dragi a ja daje kasę. Jak to się mówi "bez przypału nie ma życia".
Bohaterowie
Rose Black - 20 lat. Przyjaciółka Marnie. Podoba jej się Nathan. Jest photomodelką. Często odwiedza Marnie w ośrodku.
Nathan Stickney - 20 lat. Chłopak Zary. Jeździ na deskorolce. Nie lubi Marnie. Jest z Zarą tylko z jednego powodu - pieniądze.
Zayn Malik - 20 lat. Postrzegany za Bad Boya. Niebezpieczny, wredny. Nie okazuje uczuć.
Liam Payne - 20 lat. Przyjaźni się z Zaynem. Kocha imprezy i alkohol.
Willy Payne - 17 lat. Jest bratem Liama. Od 3 miesięcy jest na odwyku. W tym ośrodku koleguje się tylko z Marnie.
Diana (Nana) Simps - 19 lat. Należy do grupy gangsterskiej Dominica. Z pozoru wydaję się niebezpieczna, mściwa i nienawistna ale dla ludzi, których kocha jest troskliwa, czarująca i miła. Ma ciężki charakter. Jest skryta w sobie, nie ufa ludziom. Studiuje. Nie boi się strzelać do ludzi lub z nimi się bić. Jej brata zabił członek innego gangu. Po śmierci Christian'a, dziewczyna wpadła w nałóg. Przez alkohol i narkotyki trafiła na odwyk, z którego szybko się wydostała.
Bohaterzy będą dodawani stopniowo <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)